https://buycoffee.to/dziennik.zmian
Człowiek to istota społeczna, świruje od nadmiaru samotności, rozkwita w dobrej relacji. Odpowiednie towarzystwo – to troska wielu pokoleń i tego nic nie zmieni. Nawet internet, nawet sztuka cyfrowej iluzji. Ciepło ludzkie dąży do ciepła ludzkiego i to jest piękne. Niestety forma tego dążenia potrafi się deformować, wychładzać ludzi, odczulać czułość, lub zwyczajnie – nasze spotkania puste są i niekonieczne.
A przecież życie towarzyskie – to szalenie ważna część naszego bycia w świecie. I nie można lekceważyć jakości takich spotkań, pomijać ich wpływu na nasze samopoczucie i na losy świata.
A zauważyłam pewne lekceważenie, nieuważność, niestarannie się, pójście na towarzyską łatwiznę.
Jest jeszcze gorzej: profesor Heinrich Zimbermann napisał w swojej książce „Próba nowego określenia zjawisk społecznych” , że “(…) ludzie łączą się ze sobą w grupy głównie po to, aby rozmawiać o innych ludziach bądź innych grupach. A podstawową komórką organizacyjną wspólnoty jest silna potrzeba tego, co Zimbermann nazywa „celową wypowiedzią o danej osobie, do której odnosi się negatywna charakterystyka”, czyli czegoś, co w zasadzie można spokojnie nazwać „obgadywaniem”. A przy okazji ta negatywność jest jak magnez, bo autor książki zbadał pisma Ojców Pustyni, i doszedł do wniosku, że pustelnicy nieustannie źle wypowiadali się o Kusicielu i mamidłach, a wypowiadając te negatywne uwagi, łączyli się w grupy, tworząc osobliwą, ale jednak – grupę społeczną – zwaną niewidzialnym kościołem, społecznością ducha. Jak zwał tak zwał, na negatywie to było budowane, hodowane na ograniczeniach życia towarzyskiego, no, chyba że mamidła można by uznać za rodzaj pewnego koleżeństwa.
Zostanę przy tym arystotelesowskim określeniu, że człowiek to istota społeczna, i świruje od samotności, a rozkwita w dobrej relacji.
I dobra, świadoma relacja – to sprawa bezcenna, sensotwórcza, człowiekolubna, wzorcowa, wzbogacająca pod każdym względem, jeśli siedzimy przy stole z ludźmi, którzy z nami nie rezonują i ten brak rezonansu uważają za osobistą obrazę i przez dłuższy czas dają CI to do zrozumienia – to…. uświadom to sobie i nie pakuj się w podobne akcje. Nigdy więcej.
Naprawdę to nie opłaca się bylejakość w towarzyskiej dziedzinie. Trzeba, należy chronić swoją wrażliwość i jej ufać.
Kiedyś rozmawiałam z artystka Piwnicy Pod Baranami, Agata Ślazyk (polecam tak swoją drogą), rozmawiałyśmy o śpiewaniu nie o życiu towarzyskim, ale śpiewanie bardzo wspiera życie towarzyskie! Agata ZAŚ powiedział taką ważną rzecz:
I… Agata mówi to tylko w tym dźwięku. 🙂
A to – czy się dobrze czujemy- jest również kwestią środowiska towarzyskiego, które odpowiada, albo nie odpowiada na nasze serdeczne sygnały.
Zresztą wraz z kilkoma cudownymi znajomymi ustaliliśmy, że każde z nas posiada podobne ni wzorcowe doświadczenia z różnorakich spotkań, które nie były ani ciepłe, ani serdeczne, ani inspirujące, ani podnoszące na duchu, ani łagodne dla ciała (patrz obżarstwo…!)
Postanowiliśmy jakoś podsumować sytuację i ustalić raz na zawsze co jest dla nas ważne i czego zamierzamy się trzymać i podejrzewam, że to są to uniwersalne wytyczne, w dodatku banalne. Ale – nie zawaham się ich użyć… w kolejnym odcinku!
muz; www.purple-planet.com