Ale historie, to się biorą z rozmów.

A tego to pies słucha ;). Bardzo uważnie.

 

Szybko natknęłam się na panią wyprowadzającą wyjątkowo kudłatego i brudnego psa, uprzejmie zapytałam o drogę do centrum, po czym dowiedziałam się, że jestem na końcu świata, ale że wybrnę z kłopotu, idąc wzdłuż torów tramwajowych.
– Tramwaje tędy nie jeżdżą? – zapytałam rozczarowana.
– Od roku remont – odparła. – Ale trafi pani na stację metra. Za jakieś pół godziny.
– Dziękuję – uśmiechnęłam się i ruszyłam szlakiem tramwajowym, oglądając miasto z perspektywy szyn. Toczyłam się bezszelestnie, bez pasażerów i nie zatrzymując się na przystankach. Chciałam być tramwajem.

I żeby ktoś mnie naprawił.

Ale czy to prawdziwa historia?????

TAK!

Złodzieje kocyków. Tak, tę historię (ale bez mew w tle), kiedyś, przy winie opowiedziała mi koleżanka. Trochę to „zobaczyłam” inaczej, trochę się zadumałam, trochę zwiesiłam głos, oko, powisiałam chwilę na tym fabularnym haczyku. Jak to przy winie. I zostawiłam historyjkę na boku. Ale tytuł (TEN TYTUŁ) nie dawał mi spokoju. I opowiadam ją tutaj wam także z jego powodu 😉 No i jestem ciekawa: czym jest twój kocyk?

 

https://open.spotify.com/show/0SOAE0bo2wtptIiRAu8KiC

Natura Lalki

Jest w tym coś niepokojącego….
To uparte wpatrywanie się w jeden punkt, jakby właśnie tam leciał najlepszy serial świata (kryminalny, rzecz jasna), to nieporuszanie i brak zmarszczek w kącikach oczu (od uśmiechu); niby ma być podobne do człowieka – a jednak ładne jak ta lala. Nigdy nie byłam fanką lalek, choć znam artystki, które robią tzw. lalki personalizowane i są to istne działa sztuki pełne najprawdziwszej czułości. Lalki spod okna – to przedstawicielki zupełnie innej historii (i innych sentymentów), ale przypomniały mi, że w sumie nie lubiłam być dzieckiem, choć wciąż lubię być dzieckiem mojej Mamy ;). Ludzie to są paradoksalni. Z natury.