9 mgnień wiosny byłego cara

9 mgnien cara

9 mgnień wiosny byłego cara

(wyd. Biała Wieża)

W kolejnych książkach nieustannie przeplatam to co (potencjalnie) realne , z tym co „w głowie się nie mieści”. Wpuszczam moich bohaterów w świat, który się stwarza wraz z nimi, w tym samym momencie – i to komponowanie jest fantastyczne, najbardziej niezwykłe. Jestem pierwszym, zaskoczonym czytelnikiem tej książkowej rzeczywistości i mnie także intrygujący były car pokazał inną (lecz wciąż wiosenną) Białowieżę. Zatem, drogi Czytelniku, ta opowieść będzie się stwarzać specjalnie dla Ciebie, gdy weźmiesz tę książkę do ręki 🙂 (i gdy ewentualnie odwiedzisz moją wieś).

Życzę wszystkiego nieoczywistego!

Miłka

ps. książka dostępna jest za pośrednictwem strony wydawnictwa http://bialawieza.org/ksiazki.html


odcinki do odsłuchania

http://www.radiomerkury.pl/audycja/tytul-tygodnia/tytul-tygodnia-9-mgnien-wiosny-bylego-cara.html

fot. M. Kalicka abe6f5ccff1cfcd7cdf8abc7d3ff485a

…………………………………………………………………………………………………………………………………………

Strefa książki: 07.11.2015, TVP Białystok

W kolejnym odcinku programu „Strefa książki” spotkamy się z dziennikarką, wokalistką i pisarką Miłką Malzahn. O jej najnowszej książce porozmawiamy natomiast z prof. Dariuszem Kuleszą, literaturoznawcą z Uniwersytetu w Białymstoku. Zobacz >>

Strefa książki: 07.11.2015


 


Monika Żmijewska / gazeta.pl

No więc dobrze, car Aleksander III któregoś dnia sam przybywa z zaświatów, rozgląda się po Białowieży, porównuje jej obecny stan z tym, co zapamiętał. A zmieniło się mnóstwo, co nie dziwne, skoro Aleksander, cesarz Rosji, król Polski i wielki książę Finlandii, urodzony w 1845 roku, ze światem pożegnał się w 1894, a i przybył znów w roku zaskakującym również dla nas, bo 2034. Z wybudowanym przez siebie pałacem (istniał tylko lat 50) się minął, a i okalający wieś las, jak czytamy, „wydał się mu mniejszy niż onegdaj, rzadszy i zdecydowanie zbyt delikatny. Nic tu naprawdę nie wyglądało zdrowo”.

Echo cara

I oto w takiej „niezdrowej” przestrzeni przysiada sobie na schodach cerkwi, i w takim momencie natyka się na cara pewna białowieżanka, zmierzająca na pocztę. Przybysz wygląda roślej i jakoś stabilniej niż wątli mężczyźni roku 2034, a już na pewno ekscentrycznie.

A gdy już On się przedstawia, Ona myśli, że ma do czynienia jak zwykle z wariatem, pyta wręcz – „Jesteś czubkiem z Choroszczy?”. On się uśmiecha, Ona jeszcze zemdleje (bo jak tu nie zemdleć), On ją cuci. A potem Ona się przyzwyczaja, że car jednak carem chyba jest. Choć jak mówi Aleksander: „Jestem czymś w rodzaju echa cara pojmowanego jako czasowa linia stamtąd dotąd. Wybiegam poza czasowe ramy i będąc carskim echem, jestem istotą nieziemską, czyli w gruncie rzeczy – sobą. Jestem także kimś, kto niezbyt precyzyjnie i bez zastanowienia zażyczył sobie takiej wycieczki. Albo został sobie przez kogoś zażyczony”.

Tyle cytat, który wyrwany z melodyjnej frazy całej książki, brzmi tu może topornie, ale w książce – ma lekkość i nastrój, zresztą ma je całe „9 mgnień”. Podobnie jak humor, który z finezją wychyla się tu z każdego niemal zdania, bo zdania mrużą tu do nas oko, tak to już w prozie Malzahn często jest.

Próbka: Car: „już nie żyję – powiedział. – I dworskie obyczaje wywietrzały mi z głowy, której też właściwie nie mam”.

Brak głowy jednak nie przeszkadza, by pogawędzić sobie o wiośnie i trójwymiarze, tajemniczych przybyciach i zniknięciach. By przelecieć się nad Białowieżą niczym chagallowska para, czy też Małgorzata nad Moskwą. By wreszcie zainstalować się w zbudowanym w jednej chwili domku. W białowieskim ogródku.

Niedosyt

Co dzieje się dalej – warto sprawdzić już samemu w książce wydanej przez wydawnictwo Biała Wieża – maleńkiej,  o ładnym kształcie, niebieskawej czcionce. Graficzna oprawa idealnie oddaje klimat zawartości – eterycznej i delikatnej. Ale to też zawartość zostawiająca niedosyt, ledwie się historia z carem zaczyna, a już się kończy – 60 stron wraz z ilustracjami to dla miłośników opasłych tomów może być zdecydowanie zbyt krótkie. Chciałoby się też dowiedzieć czegoś więcej o carze, który ponoć – dobroduszny i nieśmiały – był np. wzorowym mężem i ojcem, nienawidził rozpusty, inteligencją za życia nie grzeszył i miewał poglądy antysemickie.

Ale też „9 mgnień wiosny byłego cara” nie jest biografią, a urokliwą impresją, mgnieniem (jak rzecze tytuł) na temat pewnego władcy, „który po odejściu ze świata żywych  stanowił rodzaj chętnie materializującej się świadomości, plastycznej i zaciekawionej”. I który po raz ostatni chciał przeżyć zwykłą ziemską wiosnę, „nim na dobre przyłączy się do Źródła Wszechrzeczy i na dobre się w nim rozpłynie”.

I wiosnę przeżywa.

A czytelnicy wraz z nim. Książka Malzahn to bowiem też wykładnia wiosny. Ci, którzy jeszcze tej wiedzy nie posiedli, niech wiedzą, że wiosna to „moment, w którym czuje się niepohamowaną ciekawość i nadzieję (nie wiadomo na co), (…) czas, w którym oczekiwanie nie jest cierpieniem, lecz czystą, nasączoną słońcem radością”. [I że] „na wiosnę trzeba sobie zasłużyć, zapracować, pozbywając się wszystkiego co nam mówiono (…), zakwitnąć i pozwolić zakwitnąć okolicznościom”.

Oby do wiosny więc.

Recenzja dostępna TUTAJ >>


 

Anna Dycha  bialystokonline.pl
Dynamiczna fabuła zawieszona jest między światami. Na schodach cerkwi w roku 2034 zjawia się zmaterializowany duch cara Aleksandra III, który przed laty postawił tu pałac. Poznaje kobietę. Ciekawska białowieżanka podpytuje swojego pozaziemskiego znajomego o historię, mierzy się przy jego wsparciu z demonami przeszłości. Jest bajkowo, ale też rzeczywiście. Pachnie ziemią, młodymi liśćmi, dymem, deszczem. Bohaterka zapomina zapytać byłego cara o sprawy najistotniejsze. Ale to, co istotne się dzieje. Cały czas. Wystarczy zatrzymać się w Białowieży, żeby wszystko stało się jasne jak mgnienia wiosny.

Książka ilustrowana jest intrygującym kolażem Mai Witeckiej, której udaje się z szalonej białowieskiej wędrówki wyłuskać ukryte byty i oświetlić je nowym blaskiem.

http://www.bialystokonline.pl/duch-cara-i-mgnienie-wiosny-pewnego-razu-w-bialowiezy,artykul,87729,2,1.html


Jerzy Doroszkiewicz – Kurier Poranny:

(…) Jednym z książkowych mgnień wiosny jest właśnie pojawienie się w pobliżu obejścia głównej bohaterki szarych postaci, które uczestniczą w tajemniczym rytuale, a ich przywódca okazuje się być złym duchem, który miał przerazić kilkuletnią dziewczynkę, dzisiejszą interlokutorkę carskich odwiedzin z zaświatów. Malzahn potrafi zaciekawić wprowadzając takie zgoła pogańskie demony, a śledzenie losów tego niezwykłego objawienia to zdecydowanie najbardziej emocjonujący moment opowiadania.

Otwarte zakończenie sugeruje, że Aleksander III może powrócić i do Białowieży, i na karty kolejnej książki Malzahn.

Maleńkie wydawnictwo Biała Wieża drukując „Mgnienia” zadbało o dobór czcionki, ciekawy skład i odwołujące się do klasyki stylu kolaże Mai Witeckiej. To sprawia dodatkową radość w śledzeniu meandrów wyobraźni autorki. Sama Malzahn na okładce sugeruje, że po lekturze wzbierze w nas ochota na wyjazd do Białowieży. I życzy „wszystkiego nieoczywistego”. I tak jest.

 http://www.poranny.pl/kultura/recenzje/art/8975337,milka-o-malzahn-9-mgnien-wiosny-bylego-cara,id,t.html?cookie=1


 

Dorota Sokołowska  – Polskie Radio Białystok:

„Akcja „9 mgnień wiosny byłego cara” toczy się w Białowieży, rodzinnej miejscowości autorki. To opowieść pełna esencji życia, również tego po śmierci, przesiąknięta miejscem. Dynamiczna fabuła zawieszona jest między światami. Na schodach cerkwi w roku 2034 zjawia się zmaterializowany duch cara Aleksandra III, który przed laty postawił tu pałac. Poznaje kobietę.

Ciekawska białowieżanka podpytuje swojego pozaziemskiego znajomego o historię, mierzy się przy jego wsparciu z demonami przeszłości. Jest bajkowo, ale też rzeczywiście. Pachnie ziemią, młodymi liśćmi, dymem, deszczem.

Bohaterka zapomina zapytać byłego cara o sprawy najistotniejsze. Ale to, co istotne się dzieje. Cały czas. Wystarczy zatrzymać się w Białowieży, żeby wszystko stało się jasne jak mgnienia wiosny.

Książka ilustrowana jest intrygującym kolażem Mai Witeckiej, której udaje się z szalonej białowieskiej wędrówki wyłuskać ukryte byty i oświetlić je nowym blaskiem.

 


Recenzja Adriany prowadzącej bloga http://ujrzec-slowa.blogspot.com

Ta króciutka książka to istne balansowanie na krawędzi. Krawędź zaczyna i kończy się tam, gdzie nasza wyobraźnia dąży. Dodatkowo pozwala ona nam dojrzeć pewną przyszłość, ale i zarazem przeszłość i to czasami dość dawną. W tym przypadku poznajemy cara Aleksandra III, cesarza Rosji, króla Polski i wielkiego księcia Finlandii. Ja z historii jestem na bakier, ale tak jak przedstawiła go Autorka, to aż nabrałam chęci na dowiedzenie się o nim czegoś więcej. I tak, odrobiłam już zadanie domowe z tego tematu 😉

W szczególności ta pozycja nasuwa nasze myśli na tory, gdzie mamy nauczyć się dostrzegać. To co jest wokół nas, ale nie tylko. Pamiętajcie, że nie wszystko co niestworzone i niewyobrażalne, musi być omamami. Może to było właśnie takie jedno mgnienie wiosny. I chociaż za oknami jesień, to warto otworzyć swoje myśli na kompletnie inne doznania, które stara nam się dostarczyć Autorka. A w dodatku poznacie Białowieżę – rodzinną miejscowość Autorki.

http://ujrzec-slowa.blogspot.com/2015/10/bo-wystarczy-tylko-mgnienie-9-mgnien.html


Krzysztofa Maciejewskiego w portalu Artofreading.pl TUTAJ >>

(…) Zakończenie zaś jest bajkowe. Nagle pojawia się bowiem Wielki Antagonista, który może zostać pokonany mocą śmiechu i poezji. Czy tak się właśnie stanie, zanim wiosna zatoczy swe dziewiąte koło? Zostawię odpowiedź na to pytanie przyszłemu czytelnikowi.

Przeniosłem się do Białowieży – ponadczasowej, trochę jak z realizmu magicznego, ale i po polsku przaśnej i Oddalonej. Baśnie tak właśnie działają, jeżeli są dobrze opowiedziane.


Przed-czytanie

Książka jest pełnym humoru i refleksji opowiadaniem, w którym autorka bardzo trafnie ukazuje konsekwencje zmian, będących wynikiem rozwoju techniki, zmian mentalnych i obyczajowych, a przeniesienie akcji w przyszłość i konfrontacja z przeszłością dodatkowo akcentuje siłę tych zmian. Wspomnienia cara i jego refleksje nad zastanym porządkiem białowieskiego świata, prowokują czytelnika do przemyśleń na temat „dokąd zmierzamy”, rozbudzają ducha refleksji nad kierunkiem, który sami sobie obieramy, jako kowale naszych własnych losów. Wiosna ujęta przez autorkę jako cielesna i duchowa dojrzałość jest szczególnie bliska mojemu sercu ponieważ ciałem i duszą jestem wiosenną Marzanną i dziewczyną z lasu Puszczy Białowieskiej, a to zobowiązuje. Całe dzieciństwo spędziłam w lesie, gdzie każda zima stanowiła okres oczekiwania z ogromną niecierpliwością na wiosnę, kiedy to godzinami przesiadywałam w zawilcach ciesząc się jak na dziecko przystało ukwieconym i cudownie pachnącym runem, odbierając zapach zawilców jako jeden z najpiękniejszych zapachów świata. Tak pozostało do dzisiaj. W moim odczuciu zapach wiosny identyfikuje zapach zawilców, roztaczających niezwykłą woń subtelności, świeżości budzącej się do życia przyrody. I należy zgodzić się ze słowami autorki, że „trzeba zakwitnąć i pozwolić zakwitnąć okolicznościom”. To bardzo ważna myśl i z pewnością warto zatrzymać się przy niej. Autorka dość wyraźnie podkreśla problem zubożenia bioróżnorodności, co w moim odczuciu (jako absolwentki ochrony środowiska) jest prawdziwą wisienką na torcie wartości tej lektury. I muszę przytoczyć tu cytat:

„…nawet ptactwa teraz mniej niż kiedyś, nawet las szumi ciszej… brak zapachu kwiatów polnych i wilgotnego lasu,… pola nieobsiane, podwórka bezsensownie porośnięte trawą, na której nic się nie pasie (oprócz demonicznych… kosiarek)”.

Pięknie ujęte! Należy też podkreślić wartość historyczną, wplecioną w to niezwykłe opowiadanie. Autorka sprzedaje nam też prosty patent na zachowanie w chwili grozy, by zbyć śmiechem, bo jak twierdzi, dotleniony mózg rusza, płuca łapią wiatr w żagle, a połączenia neuronowe odżywają. Nic dodać, nic ująć! Świetna lektura!

autorka Marzanna Szkuta (projektantka biżuterii)