Jaki mieć plan na to – jak nie utonąć morzu apek? Nie ma jasnej wizji :). Są schody.
Hm… i nadszedł dzień, gdy szukając jakiejś apki zgubiłam się we własnym telefonie. Jak Alicja w krainie czarów, która pożarła za dużo algorytmów. I zapiła przypadkowym strumieniem danych :). Pękła szybka. I musiałam przestać szorować palcem po ekranie. Weszłam w ustawienia i zdałam sobie sprawę z tego, jak dużo mam aplikacji do wszystkiego i jakie to jest pokręcone.
Kiedy zaczynałam na studiach pracę jako dziennikarka, nie miałam swojego komputera. Ani telefonu. Oprogramowania w redakcji były powolne i wydawały się być tylko oczko wyżej od elektrycznej maszyny do pisania. Mrugnęłam okiem i proszę Po pierwsze – widzę lata w kurzych łapach, a w swoich łapkach mam telefon z którym nie wiadomo jak się rozstać. Aplikacje, te ułatwienia, i te kręte ścieżki. Dla uspokojenia połączyłam się z Markiem, żeby sprawdzić jak to jest z aplikacjami, tym bardziej, że naprawdę nie mogę się pozbyć od tak większości z nich. Bank musi zostać. I te niezbędne przy pracy. No to sobie wymieniliśmy kilka uwag.