Blog

Tu się gra. Stambuł. W poszukiwaniu magii, cz. 4.

W tym odcinku zwalniam tempo, oto przenosiny się dog grającego Stambułu.

Czy można w tak ogromnym, tętniącym życiem mieście odnaleźć oddać się beztroskiemu snuciu?

Och, tak!

Już od pierwszych chwil Stambuł zdaje się szeptać: „Nie spiesz się”. Wąskie uliczki zapraszają do powolnego spaceru, a widoki na Bosfor działają koją. Kawiarnie na dachach kuszą panoramami, a małe, przytulne kawiarenki oferują chwilę wytchnienia, kawę, herbatę, życie. W małych porcjach, bo herbata i kawa podawane są w maleńkich szklaneczkach, idealnych na jeden, dwa łyki.

Z podróżniczej problematyki – to zanim jednak w pełni oddałam się tej stambulskiej powolności, musiałam, jak zwykle, przejść przez małe „przestawienie” głowy. Na szczęście, w Stambule o apteki nie trudno, aspiryna na ból głowy?

Żaden problem! Gdy już stambulskie wibracje zaczęły działać, rozpoczęło się prawdziwe snucie – snucie narracji, snucie się po ulicach, czasem bez konkretnego celu, a czasem tam, gdzie nogi same poniosły. A co ciekawe, w tym ogromnym mieście, pełnym turystów (ponad 18 milionów w 2024 roku!), podróżnik jest traktowany serdecznie. Statystyki turystyczne robią wrażenie, ale jeszcze bardziej – codzienne spotkania z mieszkańcami. Turcy są niezwykle gościnni.

Nie raz, wędrując po mniej oczywistych zakątkach i z ciekawością wypytując o różne rzeczy, byłam częstowana herbatą. Czasem bariera językowa była wyzwaniem, otwartość zawsze okazywały się najlepszym tłumaczem. W Stambule życie toczy się także przy stolikach – w herbaciarniach, które często okazują się… małymi 'salonami gier’. Proste, kwadratowe stoliki, ceraty i gotowe zestawy do gry w domino czy karty. Jednak królem gier jest tu bez wątpienia Tavla, czy Tysiąc na Tysiąc (rummicub).

Charakterystyczne stukotanie kości i pionków słychaćw wielu miejscach. To nie tylko gra strategiczna, ale też ważny element kultury towarzyskiej, pretekst do długich rozmów przy herbacie. Młodsze pokolenie chętnie spędza czas przy kartach, a piłka nożna to już niemal religia! Kibice z pasją śledzą losy stambulskich gigantów: Fenerbahçe, Galatasaray i Beşiktaş.

Ale Stambuł to nie tylko zabawa i gry. Mieszkańcy uwielbiają spędzać czas na świeżym powietrzu – w parkach, ogrodach, nad Bosforem. Kawiarnie i herbaciarnie są sercem życia towarzyskiego, miejscem, gdzie czas płynie spokojnie, a rozmowy i relacje są najważniejsze. Wycieczki statkiem po Bosforze, bogata scena kulturalna, tradycyjne bazary i nowoczesne centra handlowe – każdy znajdzie coś dla siebie.

Warto wspomnieć o tradycji „çay saati” – popołudniowej przerwie na herbatę, silnych więziach sąsiedzkich i kulturze „sohbet” – długich, niespiesznych pogawędek. A na koniec pewna refleksja – przy jednym ze stolików do gry spotkałam Turków i Kurda. To właśnie ten drugi zaprosił mnie do wspólnej rozgrywki i opowiedział o sobie. To znamienne w kontekście współczesnej polityki Turcji.

Polityka jest ważna, ale życie… toczy się dalej, swoim własnym rytmem. Zapraszam Was do posłuchania całego odcinka, w którym dzielę się moimi wrażeniami z tego fascynującego miasta, gdzie czas zdaje się płynąć nieco inaczej.

Miłka Malzahn, pisze powieści, myśli powieści, oraz powiada powieści (ale to tylko na specjalne życzenie tylko). Jest filozofem, dziennikarzem, pisze książki, wykłada na uczelniach i robi czapki na szydełku, bo ma taką fantazję i lubi podążać za nitką.