Porzucony na mieście sweter (widać, że wiele przeżył), zgubiona maseczka, żubr przy sklepie, niemo wołający o wolność z głębi swojego plastiku – to początki historii, opowieści, fabuły za które nie mam czasu się zabrać. Choć kuszą. Ale , że „Dziennik zmian” się rozrasta, więc kolekcjonuję te początki czule. A te wydają mi się bardzo dramatyczne.
I dlatego raczej jobów nie sadzę, w chwilach życiowego niedoczasu…. kolekcjonuję pomysły, by potem opowiadać tak: