Jestem z tego pokolenia, więc tak… to manifest!

Jestem z tego pokolenia – manifest.

Jestem z tego pokolenia, które żyło w PRLu. Znamy ten rodzaj pogodnej biedy i poczucie, że daleko nam do świata.

Efekt zamkniętych granic – to nic wielkiego. Znam to. Należę do pokolenia, które tworzyło niezależne media, ale które wyrosło na tych zależnych. I teraz wie o co biega. O nic nowego. Znowu. Jestem z tego pokolenia, co nie miało  komputera, a prace magisterskie pisało na maszynach elektrycznych. Takich do pisania. A poprawki – na pożyczonym kompie; należę do tego pokolenia, które po zniknięciu netu nie panikuje. I upadek FB niewiele nam w głowach zmieni. Jestem z tego pokolenia, które łączy starsze z nowszym, światy niemożliwe z mechaniką kwantową; które poniosło zawodową klęskę (nie raz), spotkało wielu zawiedzionych ludzi i się zestarzało przedwcześnie. Ale, wbrew pozorom – jesteśmy bardzo twardzi.

Sporo pamiętamy i nawet jeśli udajemy idiotów – to nimi nie jesteśmy.. po prostu to pokolenie ludzi w miarę uprzejmych, więc nie chcemy tu nadmiernych przykrości. I żaden zwrot akcji w tym świecie nas tak po prostu nie zdmuchnie. Żaden wiatr. Bo gdy ktoś umie uniknąć chodzenia w pierwszomajowych pochodach za młodu, to nie uwierzy w żadne sztywne wytyczne tak łatwo. Gramy własne melodie. Niekiedy bardzo cicho, ale wierz mi – nie ma lepszej, prawdziwszej orkiestry.

Choć może są i orkiestry ładniejsze. Jestem z tego pokolenia, które tańczy w trudnym do powtórzenia rytmie. Tańczy do końca. Ich końca. I to jeszcze potrwa. Jestem z pokolenia na tyle cierpliwych, że można się nas bać, bo to, co się dzieje na scenie uznajemy za rodzaj ewentualności. I wiemy, że kluczowe rzeczy dzieją się za kulisami. To nie jest wiedza podręcznikowa. To doświadczenie

***

możesz zaprosić mnie na kawę 😉 – www.buycoffee.to/dziennik.zmian

https://freemusicarchive.org, – Infinit Silent Strike

Moc głosu – więcej niż Góry Literatury.

Kiedy coś opowiadam  (kiedy coś opowiadasz) cokolwiek i tworzę atmosferę, krajobrazy, z których ktoś się wyłania, coś się wydarza, jakiś fragment dialogu, a potem pointa – pamiętam, że głos tworzy światy w świecie, że słowa niosą nie tylko treści, ale i brzmienia wypełniające obrazy z naszych głowach, gęste przestrzenie myśli. A na początku był Logos, myśl — impuls, dźwięk rozpoczynający wszystko, krzyk otwierający ziemską linię życia każdego z nas. To jest moc. I prawie o tym zapomniałam. Ale słuchając opowieści Nasty Niekrasowej (a było  na festiwalu GóryLiteratury) – wróciła do mnie świadomość, że posiadanie głosu, to znacznie więcej niż wymiar codziennej komunikacji, niż zanucenie sobie czy komuś – przeboju lata 😉

W tradycyjnym śpiewie oczywiste jest to przekonanie, że dobra pieśń zmienia rzeczywistość. I robi to dobrze. Jeżeli przełożymy to na mechanikę kwantową, na fizykę falową konkretnie – to pasmo dźwięku rzeczywiście przeorganizowuje przestrzeń, tę jak pisał prof. Locke – „zupę kwantową”, w której jesteśmy zanurzeni.

Nasta przygotowała niezwykły recital będący opowieścią o sytuacji ościennego kraju, Białorusi tak bliskiego, tak swojsko brzmiącego, także w 2021. Zrobiła to z przeogromną, a skromną siłą biorącą się z wiary w moc głosu, w możliwość harmonizowania zdarzeń, łagodzenia cierpień za pomocą dźwięku.

Tę sztukę wypracowały całe pokolenia kobiet, na całym świecie. Wszędzie śpiewane są pieśni przetrwania, trwania, piękna, narodzin i śmierci. I śpiewanie ich to prawdziwe wrota do cudów. Nie czujesz tego…jeszcze? To sprawdź.