Speaking aloud about difficult emotions, about invisible convulsions of the heart – is not easy. In fact, it is a very difficult art that only a few have mastered…. What about me? No, I don’t think so. 🙂 My language is Polish, so I wonder: is easier to express absolutely sincere, painful emotions in a foreign language…. ? I’m checking it out.
P.S. Scientific research shows that when we use a foreign language, our decisions and judgments may be shaped differently than when we use our native language. I reached for the work of moral psychologist dr hab. Michał Białek from the University of Wrocław / Poland, who, as part of a grant from the National Science Centre, studies the so-called foreign language effect.
Tajemnicza może być Albania, nawet jesi świadomie uprawiamy “giro, giro” – to i tak najciekawsze jest spoglądanie na ten kraj przez trzecie oko. Nauka już wie, że składamy się z materii i ducha. Poruszanie się po materii mamy jako – tako opanowane, ale świat ducha – to wciąż zagadka. Każdy z nią sobie radzi jak umie. Indywidualnie, zespołowo, narodowo.
Rozumienie duchowej rzeczywistości jest uwarunkowane kulturowo, w jakimś stopniu. Przyglądam się temu, dotykam ducha miejsc, w których bywam ludzi, których poznaję, krajów, które chłonę, czasem w zachwycie, czasem w mniej oczywistych emocjach, ale zawsze w zdziwieniu, żeby tyle jest pomysłów i dróg do tego samego celu.
Rozmawiałam o duchowym obliczu Albanii z różnymi ludźmi, także z mieszkającym tam od 9 lat Robertem Gizą, który żyję wśród Albańczyków, mówi po albańsku, cieszy się ich zaufaniem i dlatego może widzi, że… oni widzą….. Jest w tym więcej niż coś, ale to byłaby rozkmina na dłuższy odcinek. Tymczasem nasza rozmowa miała miejsce na plaży w Orikum, w szumie morza, w odgłosach codziennej pracy sąsiadów zza płotu, a zaczęła się tak: rozmowa w dźwięku to coś jest tym czymś, za czym wielu ludzi tęskni przeogromne. No dobrze, to była taka niby zwykła, ale jednak niezwykła rozmowa o duchowości. Na Albanię można popatrzeć teraz z innej perspektywy.
I przy okazji — zalecałabym to dżiro dżiro-chodzenie bez celu. Proste, cudowne i podejrzewam prowadzące co osobistej strefy relaksu, co jest przecież-przestrzenią aktywności ducha, mentalu, tego, co jest, chociaż tego nie widać. Bo kto określi na 100 % czym jest generalnie, nie indywidualnie — relaks? No dla każdego bywa troszkę gdzie indziej. Troszkę inaczej. Wrócę do pierwszego zdania-Nauka już wie, że składamy się z materii i ducha. Arystoteles twierdził, że forma nie może istnieć bez materii.
Durres jest brzydkie, ale jak widać – pięknie będzie. Już na ten sezon.już – tuż, tuż. Można jednak i teraz robić przystanek, wypić kawę na plazy: fale szumią, sprzęt budowlany – szumi. Dość kojąco. Optymizm nasycony słońcem katapultuje mnie dalej..dużo dalej. Za każdym razem! A w podcastach – inne powody katapultacji .I przy.okazji – nucę, choć nie przepadam za tym repertuarem, ale…..
Albania na tym etapie to takie: Hej, „poznaj siebie”, Jedna z maksym delfickich zeszła z frontonu świątyni Apollina w Delfach i pojawiła się w Tiranie. W rozmowie z Babą Mondim.
Wówczas to była darmowa, dobra rada, dla tych, którzy wchodzili na do Delf i pragnęli korzystać z wiedzy wyroczni. Teraz jest dla mnie hasłem otwierającym bektaszyckie światy… https://youtu.be/qDShsoj6MMU Zatem siadam przy Baba Mondim, trochę się denerwuję, bo to jednak „Jego Ekselencja”, nasze fotele są daleko, więc wyciągam rękę z mikrofonem jak peryskop. Nad głową szumi nam klimatyzacja. Jest klimat. #Albania #bektashi #BabaMondi #podróż #Tirana podcast