I gdy do słów dołączę fotografie, to znów…

Ta poetycka impresja powstała dzięki wizycie na kolonii Aleksicze w gminie Zabłudów (Podlasie). To była tylko jedna tajemnicza noc, ale cóż… wiele by opowiadać. I to jest naprawdę mały (lecz metaforyczny) fragment wielkiej historii, która zamiatała tu życia pod próg.

Rzecz działa się na początku upalnego lata roku dwa tysiące dwudziestego.

Najpierw powstał odcinek podcastu, a jesienią wróciłam do tamtych wrażeń i…

 

 

realizacja, tekst, głos, zdjęcia – Miłka Malzahn

***

Mówią, że oczy to okna duszy. I patrząc w okna tego domu – widzę – widzę długą historię wojennych lęków, nieustającego strachu, ale o bardzo różnym natężeniu. Tu wciąż widać cienie bieżeństwa i głodu, welon za ciemnych nocy, zbyt wymagających dni, po których nawet cichy wieczór nie przynosi ukojenia. Patrzę w okna, mocne deszcze oblepiły je drobnym piaskiem, wysokie malwy – są jak wyjściowe wersje awangardowych rzęs. Jestem zaskoczona. Jestem zauroczona. Domek stoi przy wiejskiej drodze, na kolonii, więc w pobliżu tylko pola, przerzedzone lasy i sąsiedzi w odległości sześciu kilometrów. Idealne miejsce, żeby się ukryć przed wszystkimi dżumami tego świata. I przyroda zagląda do okien, a jaśmin przy ganku pachnie jak najwspanialsza drogeria pana boga. Poprawa humoru gwarantowana. Poprawa humoru – limitowana. Poprawa losu – może potem?

Afrykańskie intro

zarys rozumienia świata

Słowa blakną, myśli są wyblakłe, radość nie pikuje jak jakaś wariatka, a melancholia jest krewną tropików(tylko i wyłącznie). Wszystko jest podgrzewane od urodzenia i rdzeniem wszystkiego jest ciepło. Mój uśmiech blaknie, ale tylko po to, by się wpasować w krajobraz.

Kierunki: go góry, do przodu i do Paje, ale zawsze przed siebie.Każda wersja wydarzeń będzie i tak prowadzić do plaży. Ocean gra pierwsze skrzypce, orkiestra: tuszszszsz, napływowi wrażeń towarzyszą małe, szybkie kraby. Grzechoczą w biegu, a tajemnicze wzory, z prawie czarnych alg, na idealnie białym piasku tworzą wiersze, których nikt tu nie rozumie. Kierunek: w dół – traci znaczenie. Kierunek: w głąb – zaczyna się od dotyku miękkiej, ciepłej, słonej wody.

Czasami chodzi o to, żeby pod czystym niebem czysto grać do jednej bramki. Moja bramka jest tu. Chwilowo. Bo widziałam kilka innych po sąsiedzku…