Rzecz o zabawie i przyjemności

Rzecz o zabawie i przyjemności. Jakie to jest bowiem przyjemne! Są dni szare i noce kolorowe. Noce kupały, noce pełni księżyca, noce bezsenne, no…. Mikołaj Bierdiajew: „Noc jest nie mniej cudowna niż dzień, jest nie mniej boska; w nocy gwiazdy świecą jasno i są objawienia, które dzień ignoruje”. Zatem od teraz nigdy przenigdy nie ignorujmy nocy jako swego rodzaju placu ludzkich zabaw, bo ten odcinek jest o życiu towarzyskim.

O takim, do którego się tęskni, którego się pragnie. Aktywność towarzyską , można odkrywać nieustannie. Nie ustawać w grillu z pakietem piwnym, nie ograniczać wyobraźni, dobrze jet zacząć od wizji, a przynajmniej tak twierdzi moja znajoma Monika ( poszukajcie jej saunogrodu) 0 Monika sierakowska, bo rozmawiałyśmy niedawno o tym czym i jaka może być zabawa budujemy wizję.

Takie samopoczucie – na wagę złota po prostuję nic dziwnego, że od wieków przydawała się do tego szczypta magii – patrz kwiat paproci, czy coś a skoro o kupalnocce – to Monika ma krąg znajomych i przyjaciół zafascynowanych zesłowiańszcza. Ich świętowanie, to nie grill. Oooj nie! Monika w dźwięku Jakie to jest przyjemne! Właśnie. Można to sobie powtarzać przy każdej adekwatnej okazji Nie tylko w święta słowiańskie, nie tylko przy grach i zabawach przy ognisku. Tak sobie mylę, że przyjemne są rożne niestandardowe aktywności.

Zabawa słowem?

O – to jest szalenie przyjemne nauka kreatywności – pierwsza klasa.

Gdy umierają domy.

Gdy umierają domy. #202

                Gdy przeszłość patrzy na nas bystrym okiem.., trochę tracimy rezon, ale i tak lubimy – my, ludzie – oglądać stare domostwa, zabytki, umierające domy, dzielnice, światy. Chociażby Pompeje, taka duża turystyczna atrakcja, chociażby siedziby Azteków, chociażby wsie w okolicy Czernobyla. To parę lat temu był hit turystyki….. hm….. wyczynowej. Czy wprawy do slamsów Delhi….

Gdy umierają domy – budzi to w nas niezwykłe emocje, skojarzenia, tęsknoty.

A ty, jak reagujesz na umierający dom?

***

Gdy umierają domy, to my, ludzie czujemy jakiś taki żal. Nawet jeśli to nie są nasze domy. Nawet jeśli w nich nigdy nie byliśmy. Nawet gdy nie są piękne. I nigdy nie były! Ale czujemy żal… Dlaczego? Czy to tęsknota za szczęśliwym życiem, które tam sobie wyobrażamy? Czy to pragnienie zatrzymania czasu? Czy to instynkt życia, który odrzuca przemijanie. Czy to strach przed porzuceniem? Ktoś porzucił ten dom, dom porzuca ten świat. Nigdy już tu nie wróci. Gdy widziamy umierający dom na chwilę zatrzymujemy oddech, czasem – przystaniemy, czasem wydarzy się więcej niż westchnienie…

znam miasta których biedne dzielnice, opuszczone kwartały  – przyciągają zwiedzających. A w egzotycznych miejscach, w gorącym klimacie, opuszczone przez ludzie miejsca malowniczo zabiera przyroda, natura sprzymierzona z czasem.

Ludzie stają w takich  miejscach w zdziwieniu, zachwycie,  tęsknocie, smutku i czym tam jeszcze. Zwiedzamy ruiny zamków, chociażby…
Ruiny życie nie lubimy. I bardzo słusznie, ale po po takie mocne, intrygujące, inspirujące wrażenia z umierania domów – można pojechać do Hawany. Pytałam o Hawanę niedawno Martą i Piotra Popławskich . Wprawdzie nie rozmawialiśmy o ruinach, ale nie dało się tematu malowniczego upadku tego miasta pominąć,

XXX o hawanie w dźwięku 😉

Lubimy stare  samochody. Lubimy stare domy… jak świat długi i szeroki. Ludzie starych – jeśli mają piękne twarze rzeźbione dobrymi emocjami i wzrok bystry, i mądrość wszystkich sów oraz sfinksów….

Ale – wracam do głównego wątku: gdy umierają domy, to my, ludzie czujemy ciekawe emocje. Tak naprawdę, stawiamy wtedy na życie, na radość, ale…… (ale w dźwięku:).

…..

link do mocnej, a nieodzownej kawy – https://buycoffee.to/dziennik.zmian 

dziękuję.

***  muz. https://www.purple-planet.com

Alkohol, magia i Sherry.

Tu (patrz dźwięk w linku) z Joasią rozkminiamy Sherry! J. jest somelierką, więc wie. A ja smakuję poezję na wszystkie sposoby .
I dzielę się tym, no wiadomo. A Nowy Rok podlany lekko ambrozją – cudem być może. Stawiałabym na lekkość. Cherry-wątek się rozwija, bo jedyne (dotąd), bezsensowane zresztą, skojarzenie z cherry to taka durna piosenka Modern Talking: szery, szery lady. I to tanie, słodkie jak ulepek wino w realiach PRL-u, podawane jako „winko dla pań”. Zatem… Spotkanie z Joasią zmieniło mi postrzeganie, więc w noc sylwestrową życzę fantastycznego smaku, zapachu, delikatności, zwiewności, radości, prawdziwości, porozumiewalności, miłości, zWinności! Hej!
Ps. A kilka pełnych i pustych, a smacznych kieliszków zawdzięczam TORTOVA BY AGA. Zajrzyj i tam.