„Ciągle był ten podział na swoich i obcych, którzy chcą zmieniać świat” – Białowieża i Solidarność 5.

Białowieża i Solidarność – rodzinny punkt widzenia 5 #130

Białowieża i Solidarność – rodzinny punkt widzenia 5

„Ciągle był ten podział na swoich i obcych, którzy chcą zmieniać świat”.

Mówi się, że każdy wiek ma swoje prawa, że młodość musi się wyszumieć, a potem to już można zmieniać świat.

W jakim momencie życia jesteśmy w stanie zaufać własnej odwadze i zacząć naprawdę decydować o tym świecie. Co nas ogranicza – poczucie osobistej mocy czy poczucie cudzej władzy?

Poziom zaangażowania, to bardzo delikatna wytyczna, wartość, która zależy od bardzo wielu czynników. Od czego to zależało w Białowieży, w czasach, gdy Solidarność powoli zyskiwała popularność, ale realia wiejskie wciąż rządziły się swoimi sprawami.  I , tak jak dziś – walka na rządy , o rządy – nie przyniosła w zasadzie  społeczne ulgi.

Jednak, według Machiavellego wielkich procesów dziejowych nie da się zatrzymać, ale — przewidując, można dostosować swoje postępowanie do istniejących warunków (koncepcja Fortuny).

Zapewniam, że moi rodzice, jako solidarnościowi działacze – nie byli przewidujący. Może za młodzi na wielką politykę czasu zmian? A może  procesy dziejowe w puszczy nie mają makiawellicznej mocy?

***

Swoją drogą – walk w Białowieży nie brakowało. O, przypomnę – o Bitwa pod Białowieżą (VII 1920) gdy Oddziałom polskim nie udało się utrzymać  wsi. W walkach poniesiono znaczne straty. To była bitwa  grupy gen. Zdzisława Kosteckiego i 56 pułku piechotyz sowiecką 27 Dywizją Strzelców Witowta Putny. W 1922 roku odbyła się tu kilkudniowa obława na „watahę” –  „atamana Czorta” – jak pisali ówcześni  dziennikarze–, czyli szajkę niejakiego Skamarocha. Nie była to jednak zwyczajna szajka, bo grupa nazywała siebie partyzantami i miała postulaty mające poprawić położenia Białorusinów  w rejonie

Dosyć Słynnym bandytą był Aleksander Bajko, zwany Szumarskim, który od roku 1921 mieszkał w różnych kryjówkach w Puszczy Białowieskiej. Był on także członkiem bojówki komunistycznej działającej w Białowieży,i wykonywał rozkazy. Ale był i kłusownikiem. Dużo tu strzelania.

Walki podczas II wojny światowej – nieliczne, ale zło się przeoczyło. 1939 ten teren znalazł się w zasięgu Armii Czerwonej, potem byli tu Niemcy, wiadomo.  A potem nastał pokój

Wa nawet  1979 roku Rada Państwa PRL przyznała Białowieży Krzyż Walecznych – za wybitne zasługi w walce z okupantem hitlerowskim, pomoc udzielaną partyzantom w czasie wojny oraz za wkład w utrwalanie władzy ludowej.

Co tu jeszcze…?

Walka z kornikiem – straty  obu stronach, częsta zmiana frontów i  międzynarodowy aspekt, wiadomo

zatem na tym historycznym tle walka solidarnościowa, była taj jakby czymś innym.

Co naukowiec nastrajkuje? Białowieża i Solidarność 4.

Białowieża i Solidarność – rodzinny punkt widzenia 4

Co naukowiec nastrajkuje?

Uwielbiam to pytanie. – co naukowiec nastrajkuje? Jest głęboko humanistyczne i w zasadzie zamyka dyskusje. Pomiędzy światem systemowych zależności, mechaniką naszego funkcjonowania społecznego a światem nieskrępowanego myślenia – metafizyką naszego bycia w społeczności – nie ma prostej ścieżki. I są tacy, którzy te zależności lekceważą. Często jest to władza, która lekceważy, jak w PRL-u…

Człowiek jeśli nie da go się przeliczyć na pieniądze, jedzenie, pracę produkującą materialne dobra -jest mniej uchwytny. Człowiek, który macha flagą, robi swoje (coś bardzo swojego), rozmawia o ideach, zmienia rzeczywistość mentalną swojego świata, realizuje swój sposób bycia w świecie – to istne zagrożenie. Czy moi rodzice, w talach 80 tych aktywnie działając w małym, wiejskim, solidarnościowym środowisku – byli tymi, którzy wcielają w życie swoją wolność, własną osobistą, pełną, czy…nie?

Punkt widzenie mojego taty Przemka: jest jasny, Mama, Ela w zasadzie uważa, że ich rola polegała na edukacji i wcielała to też długo po narodzinach solidarności, na zupełnie innych płaszczyznach. Poza tym – to ona należała do grona naukowców (pracowała wtedy w białowieskim oddziale Państwowej Akademii Nauk), a tata jako leśnik produkował drzewo. I (oddajmy sprawiedliwość ówczesnym porządkom) – dbał o szeroko pojętą gospodarkę leśną.

***

Taki konspiracyjny skarb wciąż jest do odnalezienia, ale umówmy się – nie ma to żadnego znaczenia. Tani artefakt innej epoki, udowadniający, że się władzy obawiano oraz — że, w imię uwalniających treści – podejmowano ryzyko (to uwolnienie zaczynało się od wolnego wyrażania wolnych idei – proszę zauważyć).najpierw aktywowana strefa to głowa!. Ile takich skarbów jest pochowanych w całym kraju. Skarbów z różnych okresów niepokojów i lęków i co one nam tak naprawdę mówią?

W tej opowieści jest mowa o nieżyjącym już artyście, szalenie barwnym człowieku — Leszku Wilczku. Zresztą przeciekawych osobowości u mnie na wsi naprawdę nie brakuje. Także teraz. W gruncie rzeczy kampania o wolność wciąż jeszcze trwa, tylko wygląda inaczej.

Na moment zmienię perspektywę: Fiodor Dostojewski napisał Jedyna wolność, to zwycięstwo nad samym sobą.

Ot co

Bułgaria – słońce na górze (Witosza), słońce na dole (Człowieka) 2021 rok.

Czy spotykasz się ze słońcem, zauważając, że nie jest to takie znowu zwykłe wydarzenie, choć się tak bardzo się do niego przyzwyczailiśmy? Spotkałam słońce w górach Witosza (parę dni temu), nieprzyzwyczajona do wdrapywania się na taką wysokość, lecz napędzana (skutecznie!) chęcią zrozumienia, o czym pisał/mówił pewien bułgarski mistyk. Mam do mistyków słabość. No, ewidentnie. Zatem było tak…

 

Jak traktujesz swoje słońce? Tak po prostu?
A za moim spotkaniem ze słońcem 'stoi’ też Maria Traykova, dziękuję

***

Bułgaria – słońce na górze (Witosza), słońce na dole (Człowieka)

Nie jestem tzw. porannym ptaszkiem, raczej ptaszyskiem jestem śródnocnym. Nieustannie mam zamiar to zmienić, dla zdrowia i urody, no ale…

Ale tutaj spotykałam słońce o świecie. Bułgarską wersję słońca. Weszłam na górę przed świtem (masyw Witosza, jest wokół Sofii 😉 . Weszłam z entuzjazmem.  Ostatecznie…. Ja  osoba w podroży. Trochę inna wersja siebie same. Wiadomo. A takie spotkania były bardzo zalecane  przez Petyra Dynowa – myśliciela, Nauczyciela, teozofa, który tak właśnie celebrował każdy początek dnia. I polecał tę praktykę. Nie jest ona odkrywcza, lecz w tej dziedzinie nie chodzi o odkrywanie kolejnych ameryk, ale o zrozumienie drogi i o konsekwencję. Zatem Petyr Dynow (Beinsa Douno) przez wiele lat o 5 rano dawał publiczne wykłady, w swoim  domu w Sofii, w dzielnicy Izgrew, na jego lekcje przybywali także intelektualiści ze świata. Próbuję sobie to wyobrazić, ale dziewiętnastowieczny zasłuchany tłumek nie chce mi się dać wyobrazić jeszcze. Zbyt wczesna godzina. A – najbardziej popularne wykłady były przed II wojną światową. Nauczyciel umarł, jako szanowany i (poza wszystkim innym) piękny starzec w 1944 roku.