Kto ostatnio brał lekcja z zabawy? Oto lekcja.

Kto ostatnio brał lekcja z zabawy? Oto lekcja. W dźwięku.
Zostaliśmy nauczeni, drogą obserwacji oraz prób i błędów, że dobrze się bawić jest dobrze właśnie tak. Już i nasi dziadowie biesiadowali, jeśli była okazja.
Grupa dziadów się bawiła, ciała, dusze, dusze ciała przodków naszych tańczyły i skakały i nawigowały, jak umiały! Usłysz to tak:
Czuję zachwyt grupą ludzi, która się bawi.
Zapomniałam. Zapomniałam, jak kiedyś bawiło się ciało, jak dusza gubiła nawigację – zapomniałam, że jak się bawić, to się bawić!
Lekcja z zabawy. #143

Lekcja z zabawy.

To jest grupa.

To jest grupa ludzi.

Grupa ludzi się bawi.

To jest moment.

To jest ten moment: grupa ludzi się bawi.

Kto się bawi? Ciało się bawi. Ciało zostało przygotowane. Jest ładne, błyszczy, jest gotowe do zabawy i będzie jeść. Jeść będzie ciało na maxa.

Ciało wyskakać się chciało będzie na maksa i będzie skakać.

Ciało, ładne, wyjściowe, chciałoby zrzucić wszystkie ciężary w skakaniu, no i sobie zje i sobie. Poskacze.

Ciało…

Kto się bawi?

Ciemna noc duszy – Białowieża. Puszcza. Czas uchodźców.

Mam obawę, że jak wszystkie newsy tego świata, temat uchodźców forsujących granicę — wkrótce zblednie. Chyba że będą nam dostarczane kolejne silne sygnały, donoszące o godziwościach i niegodziwościach, o działaniach, skutkach i — nie wdając się w politykę — o konsekwencjach (oby nie!). https://anchor.fm/…/Ciemna-noc-duszy–Biaowiea–Puszcza… W końcu nawet informacje o kolejnych falach pandemii, jakby… bledną. Ludzki mózg działa tak, że z czasem oswaja informacje, przestaje doznawać swoistej ekscytacji i w końcu obojętnieje, czy raczej uznaje, że jest, jak jest. Dlatego staram się oswoić noc, oswoić tę atmosferę, to zagęszczenie zdarzeń, o które potykam się na wsi co krok. Może też już to oswajaj… tak na wszelki wypadek?

Koncepcja ciemnej nocy duszy istnieje od XVI wieku, kiedy to poeta i mistyk Jan od Krzyża napisał wiersz zatytułowany „La noche oscura del alma (ciemna noc duszy)”.

“Jeśli człowiek chce być pewny drogi, którą podróżuje, musi zamknąć oczy i podróżować w ciemności”.

I przyglądam się wydarzeniom przy granicy, z okna kuchni, z trasy przez Stoczek do sklepu, i doprawdy: „im dalej w las, tym więcej drzew”, coraz trudniej uogólnić cokolwiek. Coraz trudniej podpisać się pod czymś obiema rękami i jeszcze w międzyczasie puścić oko do wtajemniczonych. W Puszczy — wielki śmietnik, dosłownie — mnóstwo tego, co mogą zostawić ludzie w chronionych dotąd miejscach,

w Puszczy ogniska, które mogą być wytchnieniem I niebezpieczeństwem (wczoraj spaliło się pół ara… tylko tyle, na razie)

W Puszczy — i hałas, i rozjeżdżone drogi, i balansowanie na granicy śmierci.

W Puszczy — mnóstwo utraconych nadziei, oczekiwań i morze agresji, oraz złości. To, co człowiecze mieści się w gestach, tych osobistych, w drobnych decyzjach. Reszta, (ale to może mam takie spojrzenie tylko dzisiaj :)!), więc wszystko wydaje mi się jakąś polityką, manipulacją światopoglądową, hipnozą społeczną. Po obu stronach nie-muru. Każdy traci,

W Puszczy — zyskiem są trudne doświadczenia… jeśli się je ogląda z kilku stron. Jednocześnie.

Ruch od serca do człowieka — nie śpi od kilku tygodni, wypełnia stosy dokumentów I mówi wieloma językami o sprawach, które powinny być dla nas filmem historycznym, a nie są

Ruch od serca do człowieka – nie dojada I nie ma już pieniędzy na benzynę, ale ma śpiwory, ale często przestaje chodzić do pracy, bo perspektywa umierającego, który wyciąga rękę priorytetem.

Ruch od serca do człowieka – nie ma imion I nazwisk, ale na granicy jest jeszcze przez chwilę.Nie długo. Nie ma sił. To I tak graniczy z cudem

W Puszczy — mnóstwo utraconych nadziei, oczekiwań i agresji, dobro i niedobro płyną przez teren stanu wyjątkowego

Coraz trudniej uogólnić cokolwiek. Coraz trudniej podpisać się pod czymś obiema rękami

Co wybierasz?

A może: co wybiera Ciebie?

 

Pożywne noce w Pradze

Pożywne noce w Pradze

Cóż, wzięłabym mgłę wieczorną, czarną kropkę nocy i śpiew syreni, może zapach kwiatu paproci (po przekwitnięciu, żeby podtrzymać spokój i melancholię) i stworzyłabym miksturę na sen. Ten jeden sen, który przynosi odpowiedzi i zmienia dzień na dużo, dużo, dużo lepszy. Prawda jest taka, że krzepiące noce budują szczęśliwe dni! 🙂

Krzepiące noce są pożywne.

Czy twoja noc Cię żywi?

Czym ci żywi?

Czy wszyscy, którzy Ci się śnią, są… żywi?

Cóż, wzięłabym mgłę wieczorną i oddała niesiniejących tej mgle i pożywiłabym się czymś mgliście przypominający typowy niedzielny rosół.

Ale właśnie wróciłam z Pragi i pożywiona jestem zapachem Wełtawy, fernetem, słońcem zaplątanym w eleganckie fasady, cichą, tramwajową linią nocną, głośnym oddechem, głośnym oddechem…

Tym wszystkim, co kluczy, ale przy tym otwiera.

Zatem: zamiast knedlików, mięs, bramborowych kuleczek, jadłam słowa; choć, pisarz Surosz, Mariusz zaleca jednak kulinarne rozpoznanie terenu. … I ja mu wierzę, on się zna;

poza tym prawda jest taka, że krzepiące noce budują szczęśliwe dni! 🙂

a dla niektórych dzień szczęśliwy zaczyna się o mortadeli!

Don Luka ta ma tak? – tak.

Sny pożywne, głowy głosów pełna, wielki i mały teatr życia,

ale właśnie wróciłam z Pragi i pożywiona jestem zapachem Wełtawy, fernetem, słońcem zaplątanym w eleganckie fasady, cichą, tramwajową linią nocną, głośnym oddechem, głośnym oddechem, bo pożywiam się swoją własną ciszą i kiedy się najem, będę najbardziej sobą, jak się tylko da.

***

muz www.purple-planet.com

Odcinek – z gościnnym udziałem Mariusza Surosza pisarza i przewodnika, oraz Lukadona – mędrca i mortadelisty.