Zioła – poezja Ziemi.

Zioła – poezja Ziemi

Odcinek został opublikowany i można go posłuchać wszędzie tam, gdzie dostępny jest Twój podcast. A kawę (pod zioło) można postawić tędy https://buycoffee.to/dziennik.zmian

Wakacje — te łany zbóż dojrzewające, te kłosy o obfitości szeleszczące! Wiejski krajobraz? Niekoniecznie. Pod moim blokiem, na zapuszczonym trawniczku, dojrzewają kłosy jeszcze niezłociste. Efekt zwierzęcej kupy, albo ptasiej karmy. Acz efekt estetyczny — wspaniały. A ziarenek garść dla chomika z tego będzie. Ktoś zasiał, by się ucieszyć mógł ktoś. A dziś co Ciebie ucieszyło? Cieszą mnie też zioła, na które trafiam na wsi, cieszy mnie to, co w nich jest poezją i to, co jest prozą życia. I dlatego o tym tu poopowiadam…

*** Obiecałam komuś, ten ktoś wie… że po Witkacym zrobię jakiś odcinek normalniejszy, ludzkie bardzie, mniej odjechany, no… taki… z przyjemnością zatem przedstawiam tezę: zioła to poezja ziemi! Popatrz tak na zioła. Wszelkie. a tymczasem ja opowiem co i jak i zanucę, bo to ma znaczenie. 🙂 *** muz. https://www.purple-planet.com

Niemoc. Moc.

Moc mieszka w niemocy. Ale czy już lubisz swoją niemoc?

A raczej niemoc jest trampoliną mocy. To jasne. Wystarczy wyciszyć – to ‘nie’, które nam się przydarza. Albo je usunąć. Wystarczy w ogóle zminimalizować „nie” nie zgodę, nieakceptację, niechęć, niewiarę, niejasność – i podnosi się nagle taka mgła pełna nerwowych wyładowań izawisa gdzieś wysoko, potem przegania ją wiatr „pójścia po rozum do głowy” – i o – już dokładnie widać horyzont. Widać to, co jest blisko, dokładnie i z kontekstem. Nie jest to czcza metafora. To efekt prostego doświadczenia. Mojego własnego. Wystarczy w kwietniu przeżyć śnieżycę, 24-godzinne opady ciężkiego mokrego śniegu, które stworzą tzw. śniegołom. Wystarczy postawić samochód pod wysokimi krzewami, żeby po 8 godzinach te krzewy leżał na samochodzieprzykryte grubą czapą śniegu, a dookoła, do wysokości okien (np.. prawie) pięknie układały się śniegowe wydmy.

Wystarczy, żeod doby na wsi nie będzie prądu i telefonii komórkowej. U mnie łapało Białoruś, ale to spore finansowe ryzyko, wiadomo. Oczywiście w takich warunkach ogrzewanie zaczyna wysiadać, a zanim się rozpali w analogowym kominku, w jednym tzw. dużym pokoju (średnio trzymającym temperaturę) – to robi się tak, żę koc. I jeszcze jeden koc się przyda. Zmierzch przy świeczkach? jest taki romantyczny, ale przez hm.. 2 godziny, bo z czytaniem… niewygodnie. no ale…. na szczęście gaz jest tu tylko z butli….. Ciepła herbata na stole.

Zatem gdy komfort codzienności nagle się załamuje z powodu nadmiaru piękna… śniegowego krajobrazu, białej czapy wyciszającej dźwięki tej cywilizacji – to wpada się w różne stany. A zapomniałam, że nagłemu uderzeniu zimy w kwietniu towarzyszyły ptasie śpiewy, świergolenia, wiosenne zamieszanie. Dysonans taki krajobrazowo dźwiękowy. Wysokie śniegi, łamiące się drzewa i ptaszęta….

Co tam ptaszęta, samochód przygniecione krzaczorami i śniegiem czeka na ratunek!

Więc próbując wyciągnąć auto spod krzaków, wykopć koła ze śniegowych zasp, zakręcić się, rozpędzić i dotrzeć przynajmniej do bramy wyjazdowej

ach… mrzonki, biały welon optymizmu!

Nie udało się. Zakopałam się na pierwszym metrze, nie wykręciłam w dobrą stronę, a wręcz przeciwnie, oraz uświadomiłam sobie, że nawet nie mogę zadzwonić po pomoc. Bo telefony nigdzie nie działają.

Cisza. Oraz szybki oddech osoby, która przekopywała śnieg przez dobrą godzinę.

Zdejmuję czapkę, bo jest mi za gorąco, a wciąż pada śnieg i mam mokre włosy, w butach  chlupocze rozpuszczona, pośniegowa woda.

Niemoc.

Totalna niemoc.

Która płynie przez głowę.

I w tej sekundzie decyduję, żenie będzie to głośny wodospad zdenerwowania, oraz chaotyczne poszukiwania wyjścia z tej niewyjściowej sytuacji.

Postanawiam zatrzymać tę niemoc z głowie, gdzie momentalnie robi się cicha przestrzeń, oko cyklonu, idealny spokój, absolutne zrelaksowanie. Jestem w punkcie , w którym jest wielkie zatrzymanie, ato tak słodkie i przytulne, że chciałabym więcej i więcej

Więcej  niemocy

Co za doświadczenie

Będzie co będzie – nie jako zgrabne powiedzonko, ale jako realna informacja, nie zabarwiona emocjonalnie. Intymna wiadomość dla mojej głowy, która gotowa była na huragan opcji. Będzie co będzie. Będzie co będzie.

Nic.

nic jest wystarczające.

W niemocy mieszka moc wygadania tego, co nie potrzebne.

Moc wystarczalności.

Moc wszystkiego dobrego, na które robi się miejsce.

Nic nie jest „na nie”, każda opcja jest na tak.

Zostawiam samochód wbity w zaspę, pokracznie, na środku podwórka i idę pobyć w niemocy. Jak przyjemnie!

Czy już lubisz swoją niemoc?

jeśli ta opowieść cię jakoś umocniła – możesz zaprosić mnie na taką kawę. Link www.buycoffee.to/dziennik.zmian

„Ciągle był ten podział na swoich i obcych, którzy chcą zmieniać świat” – Białowieża i Solidarność 5.

Białowieża i Solidarność – rodzinny punkt widzenia 5 #130

Białowieża i Solidarność – rodzinny punkt widzenia 5

„Ciągle był ten podział na swoich i obcych, którzy chcą zmieniać świat”.

Mówi się, że każdy wiek ma swoje prawa, że młodość musi się wyszumieć, a potem to już można zmieniać świat.

W jakim momencie życia jesteśmy w stanie zaufać własnej odwadze i zacząć naprawdę decydować o tym świecie. Co nas ogranicza – poczucie osobistej mocy czy poczucie cudzej władzy?

Poziom zaangażowania, to bardzo delikatna wytyczna, wartość, która zależy od bardzo wielu czynników. Od czego to zależało w Białowieży, w czasach, gdy Solidarność powoli zyskiwała popularność, ale realia wiejskie wciąż rządziły się swoimi sprawami.  I , tak jak dziś – walka na rządy , o rządy – nie przyniosła w zasadzie  społeczne ulgi.

Jednak, według Machiavellego wielkich procesów dziejowych nie da się zatrzymać, ale — przewidując, można dostosować swoje postępowanie do istniejących warunków (koncepcja Fortuny).

Zapewniam, że moi rodzice, jako solidarnościowi działacze – nie byli przewidujący. Może za młodzi na wielką politykę czasu zmian? A może  procesy dziejowe w puszczy nie mają makiawellicznej mocy?

***

Swoją drogą – walk w Białowieży nie brakowało. O, przypomnę – o Bitwa pod Białowieżą (VII 1920) gdy Oddziałom polskim nie udało się utrzymać  wsi. W walkach poniesiono znaczne straty. To była bitwa  grupy gen. Zdzisława Kosteckiego i 56 pułku piechotyz sowiecką 27 Dywizją Strzelców Witowta Putny. W 1922 roku odbyła się tu kilkudniowa obława na „watahę” –  „atamana Czorta” – jak pisali ówcześni  dziennikarze–, czyli szajkę niejakiego Skamarocha. Nie była to jednak zwyczajna szajka, bo grupa nazywała siebie partyzantami i miała postulaty mające poprawić położenia Białorusinów  w rejonie

Dosyć Słynnym bandytą był Aleksander Bajko, zwany Szumarskim, który od roku 1921 mieszkał w różnych kryjówkach w Puszczy Białowieskiej. Był on także członkiem bojówki komunistycznej działającej w Białowieży,i wykonywał rozkazy. Ale był i kłusownikiem. Dużo tu strzelania.

Walki podczas II wojny światowej – nieliczne, ale zło się przeoczyło. 1939 ten teren znalazł się w zasięgu Armii Czerwonej, potem byli tu Niemcy, wiadomo.  A potem nastał pokój

Wa nawet  1979 roku Rada Państwa PRL przyznała Białowieży Krzyż Walecznych – za wybitne zasługi w walce z okupantem hitlerowskim, pomoc udzielaną partyzantom w czasie wojny oraz za wkład w utrwalanie władzy ludowej.

Co tu jeszcze…?

Walka z kornikiem – straty  obu stronach, częsta zmiana frontów i  międzynarodowy aspekt, wiadomo

zatem na tym historycznym tle walka solidarnościowa, była taj jakby czymś innym.