Co nucisz na początku tygodnia (tak pod nosem)? Och chciałabym być heroldem jakiejś radosnej pieśni, tymczasem w niedziele (prawie wszystkie) nuci mi się tak (jak w linku) i zostaje ze mną co najmniej do środy:)!. Wczoraj wpadłam w nastrój megasentymelntalny, niepowstrzymany potok melancholii zawiódł mnie do parku, gdzie nieuchronnie trzeba było napisać, że „coś”… że coś jest z tym światem i „coś” jeszcze w dodatku będzie.
Niedziela w parku, ot co. #110
Pierwsza, słoneczna niedziela:
odpuszczone grzechy pandemii,
odpuszczone grzechy łakomstwa,
odpuszczone grzechy milczenia,
odpuszczone zmysłowość nocy.
No, dzień jak się patrzy, dzień co się zowie!