Bajka to nie bujda, ale niektórzy opowiadają bujdy piękne….

Bajka to nie bujda, ale niektórzy opowiadają bujdy piękne, jak bajki inni- bajają o karierze, o miłości, o idealnym życiu, które jest bujdą. Znam takich, którzy traktują bajki niezwykle lekceważąco, jednocześnie uprawiając wiele bajecznych zawodów, albo tworząc niesamowite życiowe opowieści, z krainy fantasy. Albo z krainy horroru.

Co nie jest bez sensu – bo bajki mają okrutne wątki.. zwroty akcji mrożące krew w żyłach, nie po to, żeby mrozić, ale po to żeby wyskoczyć ze strefy komfortu, zmienić punkt widzenia, pojąć coś więcej, szerzej, inaczej. No kto pamięta baśnie Andersena. – opowiadam bajki. I traktuję je poważnie. I lubię zahaczyć bajką o moje własne życie. A są sytuacje, gdy bajam dla innych. Przepraszam za jakość nagrania, ale to testy mikrofonu mnie zawiodły – tu jednak, proszę zauważyć, wyraźnie apeluje o zaniechanie kłótni na rzecz dobrej bajki XXXX i zadziałało. Nad wszystkim jest – JEST – bajka. Za każdym razem inna.

Ufam mocy metafory tym razem, małej grupce młodych ludzi opowiedziałam o Sinobrodym. Głównie chciałam przestrzec dziewczęta, by zaglądając do najgłębszych piwnic używały dużej dawki światła samoświadomości, kaganka z zaufaniem do siebie i kilku życiowych zaklęć. Takich zdań – kluczy do własnej strefy ciemności

Posmak epoki schyłku.

Ciepły powiew epoki schyłku. Wiedziona niesprecyzowaną tęsknotą , w doborowym towarzystwie zawitałam do sklepów, w których kwitło konsumpcyjne życie, niby taki większy sklep na rubieży, pulsujący pragnieniami, a dziś……

Wymijając zgrabnie coraz mniej kuszące półki wymieniłyśmy z panią U. kilka wiekopomnych uwag: uwagi w dźwięku Bitwy o buty nie stoczyłyśmy z nikim. Może dlatego, że po okresie prosperity mamy w swoich szafach wystarczająco dużo butów, by przechodzić kilka sezonów, będąc pewnie mniej trendy, ale za to – ciepłą stopą. To jednak nie wyczerpało tematu i nie uleczyło tego specyficznego schyłkowego niepokoju.

Dlatego, znalazłszy się w towarzystwie mojej Mamy i pani E. Nie omieszkałam zagaić… rozmowa w dźwięku ależ.. jesień jest piękna i optymistyczna – i warto to zastosować jako zalecenie – to czucie jesieni właśnie tak i tylko tak.. bo sutki uboczne przeżywania tej pory toku w oparach nieopanowanej melancholii mogą być ograniczające. Taka melancholia czasem jest jak cieniutka mgła, unosząca się nad wszystkim na czym się oko zawiesi… albo jest jak smog spowijający ciasno głowę.

Według mnie i pani E. jesienie, AD 2022 – ma posmak epoki schyłku, choć jeszcze w ziemi drzemie ciepło przegrzanego lata, ale w powietrzu unosi się jakiś delikatnie duszący pył, osadzający się na języku, niekiedy wpadający do oka, które będzie łzawić. I ustalmy, że nie będą to łzy smutku za półkami pełnymi szalonych butów, lecz łzy radości, że przed nami etap sensownego poukładania wszystkiego po nowemu. Według mojej Mamy – zgodnie z cyklem. Cóż będzie pięknie i dobrze, bo niepięknie to już było.

*** kliknięcie w kawkę 🙂 – buycoffee.to/dziennik.zmian *** muz. https://www.purple-planet.com/tracks/future-idyll

Znaczenie małych spraw jest wielkie.

Znaczenie małych spraw jest wielkie.

W czasach burz i naporów — małe sprawy są wielkie. I to tylko jeden z paradoksów. Poza tym, właśnie podczas wojny, w samym środku 1942 roku, moi dziadkowie (obu stron) postawili na miłość. Mimo wszystko. Po prostu. Ta ich decyzja sprawiła — że jestem. Tą małą, a wielką sprawą jest miłość. Zawsze. I dlatego teraz słucham, jak szumi las. Uważnie. A reszta… i tak się wydarzy. Te wydarzenia, na które mam wpływ, to… małe sprawy, które są wielkie.

***

Znaczenie małych spraw jest wielkie. Gdybym pisała piosenkę niezobowiązującą, to w refrenie byłaby lingwistycznie podejrzewana fraza: małe sprawy matters. Co oznacza, że kiedy nadchodzi nawałnica, w ludzkiej skórze, albo inna apokalipsa, to na pytanie wielkiego kalibru najsensowniejsze bywają odpowiedzi rzucone mimochodem, przy okazji, bez zadęcia, bez trąb jerychońskich w tle, w zwyczajnej rozmowie, w zwyczajnym miejscu, na codziennej spacerowej trasie.

Zatem… gdy drzewa rosną zbyt blisko siebie, to tak skrzypią, obijają się o siebie, ocierają, prowadzą swoje rozmowy i kooperują, opierając się pogodzie, oraz niepogodzie. I tak nasłuchiwałyśmy tych rozmów z moją Mamą, Elżbietą, pamiętając, że znaczenie tych małych spraw jest wielkie. I tego się teraz trzymamy, gdy nadchodzi nawałnica, wiatr historii, czy inna niewyczekiwana zmiana. A gdy już wróciłyśmy do domu, to po prostu zrobiłyśmy sobie kawę, odpuściłyśmy najświeższe wiadomości, które i bez naszej uwagi, oraz czujności pokazują jak bolesne potrafią być ludzkie decyzje. Więc skupiłyśmy się na smakach. W tym momencie. Będzie dobrze. Nawet jeżeli nie będzie. Jeśli uważasz, że jest w tym sens, możesz postawić nam kolejną kawę. Link w opisie. Dziękuję. www.buycoffee.to/dziennik.zmian muz – www.purple-planet.com