O ruinie i życiu towarzyskim o zmierzchu.

Życie towarzyskie to rodzaj aktywności, na którą mamy wpływ, ale nie całkowity. Czasem wspaniałe spotkania wydarzają się znienacka, w miejscach nieoczekiwanych, z powodów – totalnie nieoczywistych. I krótka pogawędka w ruinach – odpala wyobraźnię, wyjaśnia scenografię, a do tego pozostawia wrażenie niezwykłości.

Tak, to jest mały towarzyski cud i może wydarzyć się w każdej chwili. Masz w sobie tę gotowość i czujność….? Bohaterką tego spotkania jest Pani Cecylia, chodząca sama, o zmierzchu po zapuszczonych ruinach i jeszcze bardziej zapuszczonym wielkim dworskim parku pod Krynkami (Podlasie). Gdzie to jest? Ach….na zachód od rzeczki Nietupy, nad wpływającym do niej strumieniem, przy lokalnej drodze łączącej wsie Ciumicze i Sanniki, na terenie łagodnie opadającym ku południowi do strumienia, w sąsiedztwie istniejącej od XVI w. II połowy XIX w. wsi Żylicze Wielkie, a nieopodal wsi Żylicze Nowe (zwanej również Odźwiernikami) Ufff.

Warto tu zajrzeć 😉 ps. Tam, gdzie staliśmy, rozmawiając – akurat nie było karczmy. Karczmami Krynki stały w dawnych czasach! Nie zostało z tego w zasadzie nic, ale od czego jest wyobraźnia ?!

*** kawa , która nie rujnuje zdrowia https://buycoffee.to/dziennik.zmian

*** efekty https://freesound.org muz; https://www.purple-planet.com/tracks/cobwebbed

*** W pewnym sensie mam się ku ruinie. Taka skłonność. A to bynajmniej nie rujnuje życie towarzyskiego, bo nagle, włócząc się po ruinach można poznać , w odatku kogoś, kto się zna na 16-wiecznych karczmach, a to jest naprawdę niesamowita wiedza. I nastraja dobrze.. Do życia towarzyskiego. Zatem – w ruinach (opowiemy o nich jeszcze) między otworem dawnych drzwi, a dziurami dawnej podłogi z podpiwniczeniem spotkaliśmy panią Cecylię…