Posmak epoki schyłku.

Ciepły powiew epoki schyłku. Wiedziona niesprecyzowaną tęsknotą , w doborowym towarzystwie zawitałam do sklepów, w których kwitło konsumpcyjne życie, niby taki większy sklep na rubieży, pulsujący pragnieniami, a dziś……

Wymijając zgrabnie coraz mniej kuszące półki wymieniłyśmy z panią U. kilka wiekopomnych uwag: uwagi w dźwięku Bitwy o buty nie stoczyłyśmy z nikim. Może dlatego, że po okresie prosperity mamy w swoich szafach wystarczająco dużo butów, by przechodzić kilka sezonów, będąc pewnie mniej trendy, ale za to – ciepłą stopą. To jednak nie wyczerpało tematu i nie uleczyło tego specyficznego schyłkowego niepokoju.

Dlatego, znalazłszy się w towarzystwie mojej Mamy i pani E. Nie omieszkałam zagaić… rozmowa w dźwięku ależ.. jesień jest piękna i optymistyczna – i warto to zastosować jako zalecenie – to czucie jesieni właśnie tak i tylko tak.. bo sutki uboczne przeżywania tej pory toku w oparach nieopanowanej melancholii mogą być ograniczające. Taka melancholia czasem jest jak cieniutka mgła, unosząca się nad wszystkim na czym się oko zawiesi… albo jest jak smog spowijający ciasno głowę.

Według mnie i pani E. jesienie, AD 2022 – ma posmak epoki schyłku, choć jeszcze w ziemi drzemie ciepło przegrzanego lata, ale w powietrzu unosi się jakiś delikatnie duszący pył, osadzający się na języku, niekiedy wpadający do oka, które będzie łzawić. I ustalmy, że nie będą to łzy smutku za półkami pełnymi szalonych butów, lecz łzy radości, że przed nami etap sensownego poukładania wszystkiego po nowemu. Według mojej Mamy – zgodnie z cyklem. Cóż będzie pięknie i dobrze, bo niepięknie to już było.

*** kliknięcie w kawkę 🙂 – buycoffee.to/dziennik.zmian *** muz. https://www.purple-planet.com/tracks/future-idyll