Bajka to nie bujda, ale niektórzy opowiadają bujdy piękne….

Bajka to nie bujda, ale niektórzy opowiadają bujdy piękne, jak bajki inni- bajają o karierze, o miłości, o idealnym życiu, które jest bujdą. Znam takich, którzy traktują bajki niezwykle lekceważąco, jednocześnie uprawiając wiele bajecznych zawodów, albo tworząc niesamowite życiowe opowieści, z krainy fantasy. Albo z krainy horroru.

Co nie jest bez sensu – bo bajki mają okrutne wątki.. zwroty akcji mrożące krew w żyłach, nie po to, żeby mrozić, ale po to żeby wyskoczyć ze strefy komfortu, zmienić punkt widzenia, pojąć coś więcej, szerzej, inaczej. No kto pamięta baśnie Andersena. – opowiadam bajki. I traktuję je poważnie. I lubię zahaczyć bajką o moje własne życie. A są sytuacje, gdy bajam dla innych. Przepraszam za jakość nagrania, ale to testy mikrofonu mnie zawiodły – tu jednak, proszę zauważyć, wyraźnie apeluje o zaniechanie kłótni na rzecz dobrej bajki XXXX i zadziałało. Nad wszystkim jest – JEST – bajka. Za każdym razem inna.

Ufam mocy metafory tym razem, małej grupce młodych ludzi opowiedziałam o Sinobrodym. Głównie chciałam przestrzec dziewczęta, by zaglądając do najgłębszych piwnic używały dużej dawki światła samoświadomości, kaganka z zaufaniem do siebie i kilku życiowych zaklęć. Takich zdań – kluczy do własnej strefy ciemności