Szpital to świat w świecie, hm?

Trzeba być zaprawionym w podróżach kosmonautą, żeby te światy spokojnie ogarnąć.

Oczywiście — szpital to nie jeden świat, ale wiele światów w naszym świecie. Nikomu zresztą nie polecam sprawdzanie tej tezy, bo to wymagające uniwersum, ale wiadomo, jak jest… Nasza cywilizacja ma swoje zdobycze. Między innymi — szpitale.

Ludzie stworzyli miejsca, gdzie udają się w bólu i chorobie. Miejsca ewoluowały od czasów pradawnych i teraz nazywane są szpitalami. Wspomagają, dają nadzieję, ale nie dają pewności. Nie są tak związane z naturą, z cyklicznością jak kiedyś. Są takie… laboratoryjne i wyobcowane z codzienności. Jak osobny kosmos, z osobnym biegiem wydarzeń, zasad, hierarchii, z inną grawitacją.

W starożytnym Egipcie istniały tzw. “Domy Życia”, które pełniły funkcje lecznicze, edukacyjne i religijne. Kapłani-medycy zajmowali się tam leczeniem, a także nauczaniem medycyny. Sama nazwa jest piękna.

Jak podaje francuski egiptolog, Pierre Montet, w Domu Życia, prawdopodobnie dokonywano między innymi rejestrowania urodzeń, małżeństw i zgonów. Wszystko na raz, w sumie… logicznie.

Ot, życie.

Tymczasem w tym szpitalu (który mam na myśli, ale nie chcę wskazywać palcem) jest strasznie duszno, nie wszędzie jest klimatyzacja (u lekarzy jest), a nastrój zamknięcia, oderwania od czasu i przestrzeni – zdecydowanie klaustrofobiczny. Każdy buduje tu strategię przetrwania na dwóch metrach łóżka, z dostępem do malutkiej łazienki. Oczekiwanie jest refrenem, do którego nie ma wesołej melodii.

Idę przez korytarze wprost do wyjścia i czuję się silna, zdrowa, a nawet młoda:).

Szpital zostawia zapach w moich włosach, a ja w nim zostawiam troskę. Taka wymiana.

Dom życia, tak….

Przychodnie i korytarze szpitalne są puste dopiero tuż przed nocą. Przedpołudnia to kadry a’la Breugel, to chaos, niepokój, umęczenie, kaszel, słabość, okupowanie ławeczek i siedzisk. Powietrze jest gęste od strachu i duchoty, a pomoc za zamkniętymi drzwiami uczy cierpliwości i czasu. Czasu. Dopiero wieczorem przychodzi moment ciszy, choć wybrzmiewa jeszcze echem kłótni w kolejkach i nerwowymi szeptami o diagnozach. Pozorna pustka.

Czas leczy rany?… nie tu.

Nie odważę się przejść przez korytarze z aparatem w ręku, gdy toczy się tu walka o zdrowe człowieczeństwo. Ale zapamiętam wszystko, mimo woli.

Czas leczy rany?… nie tak.

Share

Na początku medycyna obracała się w sferze magicznej, a tym, kto uzdrawiał był kapłan, albo szaman. Gdy znaczenie świątyń rosło, kapłani stali się pierwszymi „lekarzami”. I kiedy patrzę na niektórych współczesnych lekarzy, to widzę, że ta magia działa, że grają raczej rolę kapłana.

Nie mam nic przeciwko, dopóki nie jest to gra o władzę nad cudzym ciałem.

Miałam kiedyś takie zatrzymanie w czasie, przy podpisywaniu dokumentu w szpitalu, który oddawał mnie im. Gdybym nie podpisała, to bym nie była leczona.

Niby wszystko OK, ale z drugiej strony “lekarz wie lepiej” ? Zawsze?

To jedno z wielu dylematów generowanych przez służbę zdrowia, która bywa ciężką służbą dla obu stron.

a skąd do choroby jasnej – ta choroba?

W Asyrii i Babilonii uważano, że stan zdrowia zależy od zjawisk na niebie: określone planety i bóstwa miały mieć wpływ na konkretne narządy wewnętrzne. Był to najbardziej rozpowszechniony ówcześnie pogląd. Wierzono, że od układu planet w momencie narodzin człowieka zależą jego późniejsze losy.

W Mezopotamii chorobę uważano za samodzielny byt, który wtargnął do organizmu. W medycynie asyryjsko-babilońskiej i egipskiej choroba mogła też być karą za niewłaściwe zachowanie bądź naruszenie tabu. W Indiach chorobę uważano za pokutę za poprzednie wcielenie.

Share Miłka’s Substack

Obok tych koncepcji funkcjonował także pogląd, że wiele chorób jest powodowanych przez robaki, które powstają samoistnie, bądź są zsyłane przez bogów lub nieżyczliwych ludzi.

Chińczycy za przyczynę choroby uważali zachwianie w organizmie proporcji między czynnikami In i Jang. Z czynnikiem męskim Jang utożsamiano narządy barwy białej, a z czynnikiem żeńskim In narządy barwy czerwonej (bogato ukrwione). Choroba była wynikiem przewagi jednego z nich. Przyczyny choroby mogły być wewnętrzne (strach, radość, smutek) bądź zewnętrzne (wiatr, chłód, suchość, wilgoć).

W starożytnej Grecji powstała koncepcja humoralna. Zakładała ona istnienie dwóch podstawowych soków ustrojowych: żółci i śluzu. Człowiek był zdrów, dopóki żółć i śluz były w równowadze. Szkoła hipokratyków rozwinęła teorię humoralną.

Co epoka i co kraj – to koncepcja. Po więcej można zajrzeć do Historii medycyny pod redakcją T. Brzezińskiego

Ale jaka koncepcja?

Szpital – ale jaka koncepcja odgrywa tutajrolę wiodącą? Jako pacjentka czuję się jak kawałek ciała, który nie ma dużo do gadania, nie zna się i jest jednowymiarowy.

Ten szpital przejmuje ciało i trudno się stąd wydostać, nawet na własne życzenie. I strach, że gdy się podpisze to życzenie, to szpital się obrazi. I nikt reki choremu nie poda. Źle będzie.

Tak.. ale już jest źle.

Szpitale to światy w światach i to w dodatku nie takie łatwe światy. Trzeba być zaprawionym w podróżach kosmonautą, żeby je spokojnie ogarnąć i regenerować się po tej wędrówce na wszystkich możliwych planach. Przyznam, że ostatnie dwa lata były dla mnie takim okresem, w którym uważnie oglądałam podróże, oraz podróżujących, a obserwacje te rosły we mnie, coraz bardziej i coraz smutniej. Takie podsumowanie było tylko kwestią czasu.

I nadeszła ta pora:

I chociaż naprawdę się obawiałam reakcji chorych, zdrowych i leczących; obawiałam się tego, że wszystkie szpitale świata poczują się przeze mnie nierozumiane… etc. — to jednak mój wewnętrzny głos się uzewnętrznił. Musiał. A metaforyczność przestrzeni szpitalnej się ugruntowała.

Zatem — jakie są Twoje doświadczenia szpitalne? Jak to widzisz?

Leave a comment

Ps. z ciekawostek — jeden ze szpitalnych dźwięków został nagrany w Portugalii, reszta – tutejsza 🙂

Proszę – dbaj o siebie:

Często odpoczywaj od tego co się normalnie napędza, daj sobie raz na jakiś czas prawdo do dryfowania przez dzień. Pogódź się z brakiem wrażeń, bodźców, inspiracji, lenistwem. W ogóle — odpuść wymuszanie na sobie czegokolwiek.  Określ czas na odpoczynek i się tego trzymaj. Zrelaksowana głowa nie przyciągnie kłopotów, ciało znajdzie przestrzeń do samoregeneracji. Zanim nagromadzi się tego tyle, że — tylko szpital…

Proszę – dbaj o siebie.

Ślę Ci serdeczne myśli.

Miłka