To w ogóle niesamowite, że istnieje tradycja, pewien schemat, wiedza – przy użyciu której od wieków (bo to akurat wiadomo) jeden, utalentowany człowiek pomaga drugiemu. Ten drugi przychodzi w potrzebnie, w bólu swoim, różnego rodzaju, a szeptucha, czy szeptuch – pochylają się nad przybyszem, żeby wyszeptać modlitwę, która moc prostowania ścieżek, uzdrawiania. Dają też rady. Bardzo życiowe, bo nie są młode znają się na rzeczy.
Talent wprowadzania harmonii w to, co jest chaosem, chorobą – nie ma cennika. Jest darem. W procesach tego typu zmian, życiowych zwrotów akcji nie ma linearnego myślenia – jest przekraczanie powszechnie obowiązującej logiki, przyjętych przez jakieś ogół zasad – a to w imię niesienia pomocy, poczucia ulgi, nadziei. To w tej pozytywnej odsłonie procesów. Myśmy miały szczęście do takich szeptuch i pana szeptuna – spotkanych na Białorusi, którzy byli właśnie tacy – nieśli pomoc, przynosili ulgę, dawali nadzieję i byli otwarci na ludzi.
Samo w sobie ten gest, ten ruch od człowieka do człowieka jest piękny i cóż… starożytny. Bo uzdrawiacze, na całym świecie korzystają z pewnej matrycy, którą może wyjaśnić fizyka falowa oraz z sekwencji zależności porządku o którym filozof fizyk twierdził , że jest ukryty (teoria całości i ukrytego porządku) . Ale o tym – przy innej okazji, bo teraz pora na ostatni fragment rozmowy mojej i Uli Dąbrowskiej. Nasze powyjazdowe refleksje nagrane zostały w 2019 roku, a odwiedziłyśmy wtedy kilka intrygujących miejsc na Białorusi i kilka jeszcze bardziej intrygujących osób.
Szept, to fala dźwiękowa, ma zaledwie 20 decybeli, ale rezonowana przez osobę czyniącą w polu osoby potrzebującej zmian (nazwijmy to – we wzajemnej obecności), staje się pięknym i czułym narzędziem Swoją drogą proszę zauważyć popularność filmów i nagrań ASMR. przypadek? nie sądzę… 🙂