Miasto po Twojej stronie powiek
Czy myślisz czasem o tym, co kryje się pod powierzchnią znanego Ci świata?
„Miasto po Twojej stronie powiek” – jest drugą odsłoną relacji z pewnego niezwykłego spaceru, który kiedyś zatytułowałam: „W płaszczu świata”. Tym razem opowieść zyskała kilka zdjęć, osadzajacych tę historię w konkretnej przestrzeni, zyskała tżz kilka nowych zdań, pozwalających wybrzmieć niektórym sytuacjom.
Nadal jest historią przydarzającą się pewnej kobiecie, która idzie na miasto, jak co dzień, lecz nagle przechodzi na drugą stronę rzeczywistości. I patrzy na świat „od nowa”. Odkrywa jego ukryte przestrzenie, zaczyna inaczej rozumieć, oraz widzieć i siebie, i napotykanych po drodze ludzi. Znajdziesz tu znane sobie pejzarze, także – te wewnętrzne. Zdziwią Cię wydarzenia, prowadzące do…. A teraz teraz nie zdradzę. Finał jest malowniczy 😉
Wszyscy jsteśmy podróznikami, którzy pewnego dnia wyruszyli na miasto. Wszyskim nam zdarzyło się spojrzeć na stare sprawy i stare miejsca – na nowo, inaczej; ale nie zawsze o tym pamiętamy.
A nic nie jest takie, jakie nam sie wydaje.
***
Witold Gombrowicz – „Ferdydurke”: „Bo się w gruncie rzeczy wszystko układa w zdania złożone z pozorów.”
Joseph Conrad, „Jądro ciemności”: „Rzeczywistość jest zbyt wielka dla naszej wiedzy o niej i dlatego zawsze będziemy mieli do czynienia z iluzją.”
„Miasto po Twojej stronie powiek” to fascynująca podróż po rzeczywistości, która kryje się za tzw. zwykłym światem, za pierwszą warstwą tzw. codzienności. Ta półrealistyczna, półmagiczna opowieść zabierająca czytających na spacer po mieście, które z pewnością znają, chociaż… tylko pozornie – znają. To uniwersalne miasto, każde miasto, Twoje miasto.
Lecz niewykluczone, że niektórzy dostrzegą tu białostockie scenerie.
Czytając:
- Przekroczysz granice rzeczywistości: w wielowymiarowym świecie, czas płynie inaczej, a zwykłe miejsca zyskują nowe znaczenia.
- Dołączysz do bohaterki, która się rozdwaja, odkryjesz zaskakującą pe
- rspektywę ukrytą pod „podszewką” miasta.
- Zrewidujesz postrzeganie świata: Autorka podważa pewniki, skłaniając do refleksji nad naturą istnienia, nad polem relacji ze sobą i światem.
- Odkryjesz filozoficzne i kwantowe inspiracje: Powieść łączy magiczny realizm z nudą szarej codzienności.
- Doświadczysz siły metafor prowadzących do granic wyobraźni.
„Miasto po Twojej stronie powiek” to nie tylko powieść, ale także przewodnik ściezkach prowadzących na drugą stronę rzeczywistości. Autorka z lekkością prowadzi czytelnika przez ulice miasta, które są jednocześnie znajome i obce, zachęcają do odkrywania tego, co na pierwszy rzut oka niewidoczne.
Książkę charakteryzuje gęsta, słodka narracja, która przynosi zaskakujące obrazy i jednocześnie otwiera umysł na nowe perspektywy.
Kilka ilustracji: czarno białe zdjęcia — więcej pozostawiają sferze domysłów, mniej służą faktografii.
Ta książka jest dla Ciebie, jeśli:
- Lubisz literaturę z pogranicza gatunków, która łączy elementy realizmu, fantastyki i filozofii.
- Podejrzewasz, że i Twoje miasto ma swoje tajemnice.
- Cenisz sobie bogaty język i metaforyczne opisy, które stymulują wyobraźnię.
- Czujesz otwartość na nowe koncepcje wszystkiego.
- Szukasz lektury, która nie tylko pokazuje niezwykły świat, ale skłania do autorefleksji.
Sprawdź, pozwól zabrać się na ten spacer!
Książkę w wersji papierowej mozna zamówić tutaj książka na amazon.pl a e-book w moim sklepiku!
W płaszczu świata z 2017 roku.
Wybór jest Twój i książka Twoja być może.
To na pół realistyczna, na pół magiczna historia, która lekko prowadzi Czytających ulicami Miasta. Jest swoistym przewodnikiem po wywróconej na drugą stronę miejscowości. Jest też wędrówką, w której główna bohaterka najpierw się rozdwaja, a potem spotyka intrygujące postacie, dotyka tkanki ulic, rozpoznaje barwne chmury i czuje wznoszący rytm. Taka to przygoda.
Czym się kończy – nie możemy zdradzić, lecz Autorka deklaruje, że lubi gęste, słodkie bajki (jak poranne kakao), szczelnie wypełniające ramy czasu, przeznaczanego na przyjemności.
Książka ukaże się w wersji papierowej w listopadzie, a e-book wzbogacony o nowe wątki i drugie oraz piąte plany – pojawi się na początku 2018 roku.
Słowo od autorki
Podobno świat właśnie staje na głowie… cóż, nieprawda. Świat nie ćwiczy stawania na czymkolwiek, świat po prostu JEST, ale nam się wydaje, że to wciąż za mało. I szukamy dziury w całym, a potem wchodzimy w tę dziurę i…. okazuje się, że świat jest jeszcze bardziej i bardziej. Pozwól, Czytelniku, że Cię zaskoczę.
Dla kogo jest ta książka?
Jeśli lubisz literaturę z pogranicza wszystkiego co znasz i czego nie znasz, i jeśli masz akurat wolny wieczór (bo to nie jest zbyt długa opowieść) – to jest to rzecz akurat dla Ciebie.
Na zachętę – spory fragment:
https://opt-art.net/helikopter/10-2017/miloslawa-malzahn-spotkanie/
………………………………………………………………………………………………
fot. Marcin Gliński
„W płaszczu świata” Miłki Malzahn – relacja Doroty Sokołowskiej
***
„Krótka powieść Miłki Malzahn jest taką kwantową baśnią, odkrywaniem tego, co kryje się pod podszewką rzeczywistości. Autorka jest z wykształcenia filozofką, a nie fizyczką, lecz obie te, zdawałoby się różne dziedziny wiedzy, zbliżyły się do siebie. Weźmy odwieczne filozoficzne pytanie o postrzeganie bytów – po wielu stuleciach sporów okazało się (a odkryli to fizycy), że obserwator zawsze zmienia otaczającą go rzeczywistość samym faktem obserwacji. A wibracje kwantowe, albo kwantowe zupy? Chcesz pokochać samego siebie, albo odnaleźć partnera? Ponoć tajemnica kryje się wyłącznie w energetycznej częstotliwości.
W powieści zatytułowanej W płaszczu świata autorka podaje w wątpliwość nasze przekonanie o tym, co bierzemy za rzeczywistość, a potem poddaje pod rozwagę własną filozofię istnienia. Jej zdaniem, świat trzeba wywracać na drugą stronę – idealnym do tego narzędziem są słowa, bo w nich ukrywa się magia. A z drugiej strony, każdy nosi własne miasto pod powiekami, a wywracając je otrzymujemy kolejny, zupełnie odmienny krajobraz. Każdy z nas jest wszechświatem na uginających się nogach.”
http://artofreading.pl/tag/milka-o-malzahn/
przedpremierowe czytanie książki odbyła się w październiku 2017 we Wrocławiu podczas MF Opowiadania – Int. Short Story Festival
Sprawdzałam wersję ze zmienianiem świata, ale mi się nie sprawdziła
Karina Obara
AKTUALIZACJA:
Dr Miłka Małzahn: – Samo bycie jako stan ciała i umysłu jest przyjemne, ale człowiek jest jednak stworzony do akcji. Gdybyśmy byli bytami do „tylkobycia” to pozostalibyśmy w sferze ducha. A ciało domaga się ruchu, psychika też ma swoje wymagania poruszeniowe. Uważam, że zdrowo jest działać, nawet jeżeli podejrzewamy, że nasze działania nie będą ani wiekopomne, ale skuteczne na sto procent. ©Marcin Ławrysz
– Jest mi zaskakująco dobrze!– Pytam, bo wielu świat uwiera, niewygodnie im, chcieliby go zmieniać. Pani nie chce?
– Dobrze mi szczególnie od czasu, gdy uznałam, że nie będą mnie irytować rzeczy, na które nie mam wpływu, bo przecież dryfują tylko sobie znanym torem. Schodzę z tego toru i już jest tak jakby lepiej. Jaśniej. Nie jest to wielka filozofia, ale za to praktyczna (śmiech).
***
***
To rodzaj zachęcenia czytelnika, by obejrzeć sobie miasto z innej perspektywy. Jest to i zabawa, i jednocześnie rodzaj przygody z widokami, do których jesteśmy bardzo przyzwyczajeni. Bohaterka tej mikropowieści w międzyczasie wychodzi z siebie i staje obok, więc książkę można zaliczyć to tych bardziej odlotowych. Lubię takie przygody z wyobraźnią, mam bowiem wrażenie, że to co widzę, co czuję, co rozumiem, jest jeszcze czymś innym niż mi się wydaje. Gdybym miała w sobie sonar i tak jak delfiny posługiwała się echolokacją, na pewno pojmowałabym i „widziała” miasto inaczej. „W płaszczu świata” jest takim narzędziem do innego spojrzenia na naszą rzeczywistość.
***
Zaglądanie pod podszewki chyba stanie się moją specjalnością 😉 Wiadomo, że podręczniki do historii z czasem tracą na aktualności, jest to zatrważające i zastanawiające. Nie należy się zatem przyzwyczajać do konkretnej interpretacji faktów. Na wszelki wypadek nie przyzwyczajam się do faktów w ogóle. To dobrze robi na nieznośną lekkość bytu.
***
Przyszłość wydaje się kontynuacją tego co było. Istnieje jednak taka koncepcja, zgodnie z którą wszystko dzieje się w jednym, wielkim, okrąglutkiM TERAZ. I tej bańki bezczasowej szukam. Najprawdopodobniej 😉
***
„W płaszczu świata” nie tyle mieszam, co poszerzam horyzonty.
***
Co poetka może robić w radiu?
Ja się znam na słowach, a akurat w radiu jest to w zasadzie sprawa podstawowa. Zatem jako osoba uwrażliwiona na słowa – buduję z nich świat przy pomocy pasma 99,4 Mhz i internetu, rzecz jasna. A doktor filozofii? Filozofowanie to stawiania pytań, w najszerszym tego zadania kontekście. Zatem pytam. Nieustannie. W radiowej pracy – wypytuję gości, gdy zaglądam na uczelnię – lubię podpytać studentów o to i owo, ale głównie pytam sama siebie o różne uniwersalne sprawy. I podążam tropem odpowiedzi. Z mojej perspektywy życie jest tropieniem idei, które się sprawdza na sobie w praktyce
W Wikipedii zaliczona pani została do kategorii polskie wokalistki – czy to też jedna z twarzy Miłki Malzahn?
To nie twarz, to struny głosowe. One mogą wszystko.
Co trzeba zrobić, żeby wygrać festiwal piosenki studenckiej?
Trzeba zaliczyć w swojej biografii „okres festiwalowy”. Zanim zauważono moje piosenki w Krakowie ćwiczyłam je dzielnie na innych festiwalach. A poza tym – nie wygrałam, weszłam do ścisłego finału. Co zresztą było bardzo miłe, nobilitujące i podsumowało moją przygodę z piosenką. W XIX wieku aktorki, piosenkarki, a nawet malarki, czy rzeźbiarki były traktowane podejrzliwie – a jak jest w XXI wieku? Z mojego doświadczenie mogę powiedzieć, że najbardziej podejrzliwie są traktowani filozofowie, bo nie wiadomo co mogą, a powiem prawdę: filozof może wszystko i nieustannie myśli. Trudno być dziennikarką, doktorem filozofii i poetką? W zasadzie wszystkie te etykiety dotyczą ról społecznych, staram się o tym pamiętać będąc po prostu sobą, realizując dość osobisty i dlatego unikalny plan odkrywania tego, co jest czym i dlaczego.
Podobno większym szacunkiem mieszczańskie społeczeństwa darzyły pisarzy, rzecz jasna mężczyzn – stąd zamiana poezji w poetycką, ale jednak prozę?
(…) Miłka Malzahn jest filozofem. To nie zawód – jak twierdzi – tylko rodzaj postawy wobec świata. Studia filozoficzne ukończyła na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu i tam też w 2014 roku obroniła doktorat pt.: „Sztuka a kryzys kultury. Wybrane problemy filozofii twórczości Mikołaja Bierdiajewa”. Z Uniwersytetem w Białymstoku związana jest od dwóch lat, najpierw prowadziła warsztaty dziennikarskie. Zajęcia z translatoryki z języka rosyjskiego prowadzi od początku tego roku akademickiego i jak twierdzi jest to wielka przygoda, głównie filozoficzna, ale też językowa i kulturowa.
-Tłumaczymy rosyjskie teksty filozoficzne, ale przy okazji próbujemy też zrozumieć czym jest rosyjska dusza – mówi. – Podczas zajęć korzystam nie tylko z literatury źródłowej i z wiedzy lingwistycznej, ale też z różnych dostępnych materiałów opowiadających o współczesnej Rosji. Przy okazji odkrywamy to, co nas łączy i co nas dzieli, szukamy punktów, w których możemy się spotkać i lepiej się zrozumieć.
Warsztaty pisarskie, na które w semestrze letnim zapisało się dziesięciu studentów filozofii, traktuje jako zadanie specjalne. Nie uczy ich systematyki gatunków i rodzajów literackich, bo to każdy może wyczytać w internecie. Zresztą we współczesnej literaturze raczej nie ma sztywno określonych ram, rodzaje się mieszają, mamy do czynienia z różnymi hybrydami gatunkowymi.
– Wyglądamy więc trochę poza świat naukowy, gdzie esej musi mieć określoną konstrukcję. Staram się tak mówić o pisaniu, by studenci, którzy prędzej czy później będą musieli przygotować jakiś tekst, siadali do tego z radością, a nie udręką, że trudno, że mus. Nie wiem czy to nie za wysoko postawiona poprzeczka, ale taki mam cel – śmieje się. – Chciałabym pokazać, że można bawić się stylami, że to może być przygodą. To co mnie samą interesuje w pisaniu, to otwieranie nowych przestrzeni dla wyobraźni, fantazjowanie na temat tego, co jest po drugiej stronie lustra.
Jej podejście do filozofii nie jest standartowe, choćby dlatego, że lubi sfabularyzować i naukowe zagadnienia brać w cudzysłów. Historie o filozoficznym podłożu, choć przedstawione jako literacka, barwna fikcja, rodzą się podczas rozmów, czytania, podróży. Dr Miłka miesiąc temu wydała swoją nową powieść pt.: „W płaszczu świata”. Rozgrywa się ona w Białymstoku, który jednak wcale nie wygląda, tak, jak nam się wydaje. Książka ukazała się także w formie ebooka. Opowiada o wielowymiarowym spacerze bohaterki po Białymstoku, w który zabiera też czytelników.
Spacer nie trwa długo (książka nie jest duża), lecz wydarzają się podczas niego różne tajemnicze rzeczy. Przeważa tu magiczny realizm, wymieszany z zagadnieniami z fizyki kwantowej, doprawiony różnymi ideami, pozostającymi gdzieś na marginesach nauki. Ale bez obaw, że bez słownika terminów filozoficznych nie poradzimy. Czyta się to łatwo, opowieść toczy się wartko, w jej nurcie natykamy się na różne filozoficzne pytania i można się na nimi pochylić lub nie. Zależy jak kto czyta.
– Tytuł „W płaszczu świata”, mówi o granicach tego co nazywamy swoją rzeczywistością. Jeżeli wydaje się nam, że świat jest tym, co się jawi na horyzoncie, to wiedzmy, że jest coś takiego jak zupa kwantowa (opisana zresztą już sto lat temu). Jeśli przyjmiemy to do wiadomości, okazuje się, że ta przestrzeń, którą mamy do dyspozycji jest dosłownie nieskończona – wyjaśnia autorka. – Wymyśliłam metaforę płaszcza świata, żeby pokazać, że zawsze możemy „wywrócić się” na lewą stronę i zobaczyć co tam jest. A potem „się wywrócić” raz jeszcze i znowu zauważyć coś ciekawego, spojrzeć jeszcze głębiej. To jest nieskończona droga, w której badamy siebie i okrywamy światy po drugiej stronie. One są bardzo kolorowe, jeśli sobie na to pozwolimy, a ja koloryzuję nieustannie.
Filozofka opowiada też w swojej książce o różnych koncepcjach czasu, jak ta, że czas w ogólne nie istnieje, albo, że jest tylko przysłowiowym „tu i teraz”.
– Mówię o możliwości nakładania się na siebie różnych czasoprzestrzeni, które poprzez swoją falową budowę cały czas wibrują i przebijają jedna przez drugą – opowiada. – Gdybyśmy nie utknęli w momencie, w którym przyzwyczailiśmy się do liniowego wyobrażenia czasu, to może bylibyśmy w stanie myśleć o tym co się kiedyś wydarzyło tak, by odczytywać dodatkowe znaczenia wibrowania. Może nawet udałoby się w nie wejść i doświadczać. Jako człowiek umieszczony w czasie jesteśmy swoistą membraną.
Tę metodę opisu falującej rzeczywistości wykorzystała już w swojej poprzedniej książce „9 Mgnień wiosny byłego cara”, która jest historią o jej rodzinnej Białowieży, ale jakże innej od tej znanej z turystycznych prospektów. Zaczyna się na schodkach cerkwi w roku 2034, a opowiada o spotkaniu z duchem cara Aleksandra III.
Jako filozofa, Miłkę nie interesuje warstwa wierzchnia, to co widać, lubi zaglądać głęboko pod podszewkę. Zaprasza też do tego swoich czytelników, otwiera przed nimi nieznane światy i przygotowuje na wszelkie, zaskakujące możliwości, które mogą go spotkać jeśli zamknie za sobą drzwi i wyruszy w nieznane.
– W książkach romantycznych dziewczyny spotykają miłość, a w książkach nieromantycznych mają możliwość przekroczenia granic swojej wyobraźni i tego, co nazywają rzeczywistością. Wielka przygoda – Miłka Malzahn zachęca do wyjścia z domu.
Kolejne, bardzo udane spotkanie autorskie – w cyklu „Środy literackie” w Książnicy Podlaskej.