…i nabieram podejrzenia, że pod taflą wody są drzwi do innego świata, że wystarczy wskoczyć, by zanurzyć się w czymś, co przez moment będzie nicością, a potem stanie się piękną łąką delikatnie oświetloną ostatnimi promieniami zachodzących słońc. Próbuję wypatrzeć ten punkt, w którym natychmiast powinnam postawić nogę.
– Ej, pani to się w tym nie utopi – mruczy starszy człowiek, wyglądający na dawno już utopionego.
– Ej – odpowiadam – to są sekretne wrota!
– Mokre trochę…
Stoimy oboje przez dłuższą chwilę, z nadzieją pochylając się nad brudną wodą, a potem rozchodzimy się bez słowa.