cóż za kuracjusz!
Kiedy chłody zaczynają naprawdę dokuczać, gdy spięci i niedoświetleni, oszczędnie aplikujemy sobie codzienne radości – wtedy (nieuchronnie) nadchodzi pora relaksu!
…
Kuracjusz jest osobnikiem wyłapującym krople hedonizm jak najwrażliwszy parasol, talerz satelitarny. I kuruje się wszędzie (a dobrze), lecz najskuteczniej – tam gdzie inni dobrzy kuracjisze. Aż w końcu kuracjusz sam staje się nieco inny. Nawet inny od innych. Z tendencją do autoulepszeń.
Ślady śledzę ślęcząc nad ślimakiem. Ślimaka nie widać. To ślimak – idea, ślimak – droga, ślimak nie śliniący swojej trasy, ślimak akustyczny. Ślady akustyczne nie są, ślęcze nad piaskiem jak nad chmurą.