Blog,  Podcast

Bambaryła i samogon. Znasz te słowa?

 Oto najprawdziwsza trzecia zwrotka „ballady o podlaskich słowach”, sentymentalnej nieco, ale i praktycznej podróży po użytecznych znaleziskach lingwistycznych.
To lubię. A Ty to lubisz?

Zwrotka 4 – Bambaryła z samogonem

Nie, nie mówi się tak do milusińskich, ale jeśli kogoś lubimy, z tą jego rubasznością, jowialnością – to będzie bambaryłą, jak się patrzy! Nawet, gdy nie załapie w lot, o co biega – to tym bardziej bambaryłą będzie.

Problem powstaje wtedy, kiedy przylepia się do człowieka bambaryłowatość. Takiego delikwenta (delikwentkę niedelikatnie nazywaną bambaryłą także. Z męska) – mało kto go potraktuje poważnie. Bambaryła zawsze będzie tym najmłodszym, tym co pobiegnie po… samogon. O, samogon to też jest słowo, w którym drzemie potencjał. Potencjał pracowitości, samo-gonienia za tym, co się zamaniło, za walutą lokalną, którą w czasach niepewnych bywał… alkohol. Wymiany barterowe znane od wieków, w czasach niestabilnych walut doceniały samogon.

Za drobne uprzejmości życiowe wciąż można podziękować buteleczką. Nikt nie uważa tego za nietakt. Nawet bambaryła.

Miłka Malzahn, pisze powieści, myśli powieści, oraz powiada powieści (ale to tylko na specjalne życzenie tylko). Jest filozofem, dziennikarzem, pisze książki, wykłada na uczelniach i robi czapki na szydełku, bo ma taką fantazję i lubi podążać za nitką.