Szeptuchy z Białorusi i jeden pan Szeptun; cz. 2

Przywołujemy szeptuchy z Białorusi i jest też jeden pan Szeptun, to cz. 2, w której opowiadamy ja i Urszula Dąbrowska.

*** W 2019 roku pojechałyśmy na Białoruś, dwa razy. Miałyśmy wizę na pas przygraniczny, miałyśmy ze dwa kontakty, które mogły nas doprowadzić do Szeptuch. I doprowadziły. I zdarzyło się dużo więcej. Rozmawiałyśmy, słuchałyśmy ludzi, na sobie sprawdzałyśmy to, co wymyśliłyśmy i w sprawach szeptań byłyśmy informowane, przyjmowane , uzdrawiane.

Zaraz po powrocie nagrałyśmy taką rozmowę, która miała nam pomóc zatrzymać tę atmosferę choć na chwilę, bo przecież miałyśmy wrócić do naszych Szeptuch, dokończyć te wyjątkowe prywatne badania terenowe. Ale zaczęła gęstnieć polityczna atmosfera coraz bardziej i bardziej, i już nie mogłyśmy wyruszyć na kolejną wyprawę.

Pozostała garść refleksji, wrażeń, odkryć oraz enigmatyczne zapisy robione telefonem. Mam takie poczucie, że tamten świat po drugiej stronie granicy już odszedł, i że nikt tak serdecznie, niepolitycznie, kameralnie nie towarzyszył temu procesowi; że teraz jest tam bardzo inaczej, że zrobiłyśmy ostatni rekonesans, przyjmując ich wspomnienia, porady, wzruszenia – z pełną otwartością i zaufaniem w lepsze jutro, w poszerzanie rozumienia rzeczywistości. Z zaufaniem, ze przed nami kolejne spotkania…